Paweł Buck: Buck Studio

Wywiad: Ola Koperda / Zdjęcia pracowni: Kasia Ładczuk

Zdjęcia realizacji: PION

 

Po raz drugi jesteśmy z Hygge we Wrocławiu. Tym razem odwiedzamy BUCK.STUDIO studio projektowe, które mieści w poniemieckiej kamienicy na Przedmieściu Oławskim, potocznie zwanym Trójkątem Bermudzkim. Do pracowni zajrzeć można z chodnika przez piękną, drewnianą witrynę. Niewielkie wnętrze wypełnione jest roślinami, książkami, magazynami i próbnikami. Sufit zdobią sztukaterie, a ściany wiszące krzesła i rzuty architektoniczne. To lokal, który powstał wskutek przedwojennej przebudowy przejścia bramnego na sklep mięsny przez ówczesnego mieszkańca kamienicy. We wnętrzu zostawiono oryginalne kafle na ścianach, posadzkę oraz haki rzeźnickie.

BUCK.STUDIO istnieje od kilkunastu lat, założone zostało przez Dominikę Buck i Pawła Buck. Obecnie prowadzi je Paweł, jak mówi: „Urodziłem się i dorastałem we Wrocławiu, nadal tu żyję i bardzo to lubię”. Tu też ukończył Wydział Architektury Politechniki Wrocławskiej. Pytany o to, jak to się stało, że wybrał ten kierunek studiów, odpowiada: „Muszę powiedzieć wprost nie lubiłem się uczyć, przechodziłem młodzieńczy bunt, miałem problemy w liceum, i to niejednym (śmiech). Chciałem zajmować się muzyką. Jednak na decyzję o studiach wpływ miał pewnie mój ojciec, który również był architektem. Ostatecznie architektura wydawała mi się uniwersalnym kierunkiem. Zdecydowanie czuję się bardziej inżynierem niż artystą”. Po studiach Paweł pracował w sporym biurze architektonicznym. Obecnie prowadzi również zajęcia z podstaw projektowania dla studentów Wydziału Architektury na Politechnice.

 

 

 

 

Paweł, jak ci się uczy młode pokolenie? Czy daje ci to satysfakcję?

Paweł: To są młodzi ludzie, zaraz po liceum, pierwszy rok i prawdopodobnie ich pierwsze zajęcia projektowe. Najtrudniej jest otwierać głowę i uczyć wychodzenia poza schematy, które każdy z nas wyrabia, korzystając z różnych przestrzeni na co dzień. Chodzi o to, aby starać się patrzeć na przestrzeń od nowa i szukać nowych sposobów jej użytkowania. Najważniejsze, aby nie narzucać studentom swoich przekonań i rozwiązań, a raczej nakierowywać do poszukiwań własnych zasad i reguł projektowych.

W BUCK projektujecie miejsca.

Paweł: Tak, majstrowaliśmy przy kilku. 9 lat temu zaprojektowaliśmy np. foyer kina Nowe Horyzonty we Wrocławiu. Od samego początku razem z Nowymi Horyzontami myśleliśmy o tym projekcie jak o miejscu, w którym (oprócz oglądania filmów) będzie można po prostu spędzać czas. Odpocząć, popracować, pograć w szachy, poleżeć, kupić książkę czy napić się kawy. Lubię ten projekt, dobrze się wpisał w kontekst miasta. Chciałbym, aby podobnie stało się z Żyjnią, która powstała w zeszłym roku. Jest dużo bardziej relaksująca, pełni rolę miejskiego sanatorium. Można się tam wylegiwać, pijąc ogólnodostępną wodę lub zioła, delektować się zapachem geranium czy słuchać odgłosów świeradowskich lasów.

 Czy od początku projektowaliście głównie wnętrza usługowe?

Paweł: Początkowo robiliśmy również wnętrza mieszkalne, zaprojektowaliśmy kilka domów. Jednak przy projektowaniu przestrzeni prywatnych kontakt z inwestorem staje się zbyt intymny. Wolimy zajmować się przestrzeniami publicznymi. Nie ma tu mowy o  gustach, indywidualnych upodobaniach. Musimy zaprojektować miejsce, które będzie dobrze działać.

 

 

 

Które miejsce było waszym pierwszym projektem?

Paweł: Restauracja Bernard w 2009 roku. Znajduje się w trzykondygnacyjnym lokalu w odrestaurowanej zabytkowej kamienicy na wrocławskim Rynku.To tutaj doszliśmy do wniosku, że trzeba projektować kompleksowo.

To znaczy?

Paweł: Przede wszystkim pracujemy w zespole. W tym momencie jest nas 6. Od kilku lat dwie Ole oraz 3 nowe dziewczyny: Karolina, Margareta i Marta. Razem tworzymy koncepty, budujemy historię. Zaczynamy od pytań i poszukiwań. Zastanawiamy się, co to będzie za miejsce, dla kogo, myślimy nad nazwą, opracowujemy logotyp, identyfikację wizualną, projektujemy wnętrze. Czasami projektujemy bez lokalu. Tak było w przypadku Nanan autorskiej cukierni, której koncept opracowaliśmy w 2015 roku. W jej wnętrzu i identyfikacji wizualnej powtarzającym się motywem stał się kształt eklerka. Lokal został znaleziony przez inwestorki później. Okazało się, że jego okna mają kształt tego właśnie ciastka. W tym lokalu (dość nietypowo) ladę postawiliśmy na środku pomieszczenia. Można obchodzić ją wkoło i wybierać ciastka, stojąc czasem obok właścicielki. 

Jak to jest, że o każdym projektowanym przez was miejscu jest głośno?

Paweł: Hmm, trudne pytanie. Nie wiem. Każdy nasz projekt jest inny. To trochę tak, jakbyśmy nie mieli stylu. Do każdego projektu podchodzimy indywidualnie, zawsze jest to inna historia. Możemy sobie na to pozwolić, bo z założenia jesteśmy małym studiem. Świadomie wybieramy projekty i ograniczamy ich liczbę. Ważne jest, aby pracować dla ludzi, którzy rozumieją, że projektowanie wymaga czasu, że projekt, aby był dobry, potrzebuje skupienia na każdym jego etapie. 

Masz jakąś radę dla osób chcących projektować?

Paweł: Odpoczywać. Dużo. Nie oglądać się na innych i na mody, które przemijają. Lepiej być klasycznym, jeśli nie da się być o krok do przodu.

A co jest ważne dla ciebie w przestrzeni domowej?

Paweł: Białe ściany. Kamienica. Do niedawna myślałem, że nie trzeba posiadać domu, że można mieszkać raz tu, raz tu, nie wiązać się z miejscem. Teraz myślę inaczej.