Jakub, Jędrek i Konrad, czyli Pilgrim Motorcycles

Trzech chłopaków po ASP i motocykle. Odwiedzamy miejsce przedziwne i fascynujące, ciekawe estetycznie, choć ukryte w starych, zniszczonych pomieszczeniach magazynów kolejowych. Miejsce wypełnione przeróżnymi przedmiotami: czaszkami, dziesiątkami narzędzi, starociami, no i przede wszystkim motocyklami. Znajdziemy tu też na przykład, uwaga: gigantyczny posąg Maryi. Jakub Kijowski, Jędrzej Hechłacz i Konrad Kaleta tworzą Pilgrim Motorcycles. Od jakiegoś czasu mają w Krakowie swoją nową miejscówkę i tam tworzą customowe motocykle. 

Opowiedzcie coś o sobie chłopaki.

Konrad: Ja pochodzę ze Śląska Cieszyńskiego. Z małej wioski. Wszyscy poznaliśmy się w Krakowie na studiach. Na ASP na kierunku rzeźby. Zaczęliśmy coś razem robić w pracowni rzeźbiarskiej. Po jakimś czasie potrzeba nam było miejsca bardziej autonomicznego, prywatnej przestrzeni. Po jakimś czasie przerodziło się to w pasję do motocykli, w garaż motocyklowy. Każdy z nas wcześniej zajmował się motocyklami.

Jędrek: Ja jestem ze Zduńskiej Woli. Chodziłem do liceum plastycznego. Na studia trafiłem do Krakowa, tak jak reszta chłopaków. Dalej historia toczy się tak samo jak u Konrada.

Kuba: Pochodzę z Podkarpacia. Tak jak reszta: liceum plastyczne, później rzeźba na ASP. Konrad zaczynał rok niżej niż my. Na kierunku rzeźby jest duża symbioza, wszyscy się znali. Mieliśmy wspólne pasje, tematy i tak się zaprzyjaźniliśmy.

Konrad: Pracownie na rzeźbie zrzeszają cztery roczniki. Dlatego dużo razem przebywaliśmy.

 

 

Jak studia wpływają na to co robicie teraz?

Jędrek: To co studiowaliśmy mocno przekłada się na to co robimy teraz. Ważna jest świadomość estetyki. Istotny jest dla nas walor estetyczny, nie tylko mechanika. Rzeźba pomaga. Ważne widzenie przestrzenne, rozkład mas, proporcje, tak samo jak w rzeźbach.

Kuba: Często jest tak, że gdyby ktoś słyszał nasze rozmowy o motocyklu, nad którym pracujemy, bez możliwości zobaczenia o czym mówimy, mógłby pomyśleć że rozmawiamy o rzeźbie.

Pilgrim to Wasza Trójka?

Jędrek: Jest z nami jeszcze Michał. Pomaga nam od strony mechanicznej, zna się na elektryce. Znamy się też ze studiów.

Od kiedy działacie? Czym się zajmujecie

Kuba: Hmm. Chyba od czterech lat.

Konrad: Na początku była to pracownia rzeźbiarska. Na Akademii nie mieliśmy miejsca, a czasem chcięliśmy dłużej popracować. Czasem dostawaliśmy jakieś zlecenia rzeźbiarskie i nie mieliśmy ich gdzie wykonać. Dlatego znaleźliśmy sobie swoją przestrzeń. A, że każdy z nas jeździł na motocyklu, to często je tam zwoziliśmy, coś naprawialiśmy. Zaczęli przyjeżdżać nasi znajomi, żeby im z czymś pomóc, coś dorobić.

Kuba: Przyszła wiosna, trzeba było ponaprawiać motocykle. Przyjeżdżało ich coraz więcej i więcej i stwierdziliśmy, dlaczego nie.

Czyli rzeźba została w tyle? Skupiacie się na motocyklach?

Konrad: Czasem mamy pojedyncze zlecenia rzeźbiarskie. Teraz mamy zlecenie od konserwatora z Krzeszowic. Mamy odlać rzeźbę Maryi. Tu mamy dużą przestrzeń, więc możemy robić takie rzeczy.

Kuba: Wszystko co tu jest, jest zrobione przez nas. Sami robimy meble, lampy, tapicerujemy. Robimy odlewy różnych przedmiotów.

Konrad: Głównie jednak robimy motocykle. W zależności od zlecenia, jest to albo przebudowa, dorabianie różnych elementów albo budowa od zera. Zmieniamy ich oblicze i personalizujemy.

Jędrek: Najfajniejsze jest budowanie od zera. Zaczynasz na kartce papieru, a kończy się to całym motocyklem. Świat customu to jest to w czym się dobrze czujemy i w tym chcemy się rozwijać. Naszą inspiracją są motocykle wywodzące się ze Stanów Zjednoczonych, z okręgu Californii, choppery. Motocykle z lat 60tych, 70tych.

Jesteście samoukami?

Jędrek: Tak. Staramy się być na bieżąco z tym co się dzieje na rynku przeróbek motocykli. Cały czas uczymy się czegoś nowego. Nigdy nie wiemy czy jakiś element, na przykład kierownicę będziemy robić przez dwie godziny czy dwa tygodnie.

Kuba: Chcemy dawać ludziom szczęście w miejskiej dżungli. Robimy mechaniczne konie, którymi ludzie mogą poruszać się swobodnie między samochodami. Mogą być u celu trochę wcześniej.

 

 

Skąd bierzecie potrzebne elementy, materiały?

Jędrek: Często wykorzystujemy stare zniszczone elementy. Trzeba je odświeżyć. Przede wszystkim jednak staramy się budować rzeczy od zera. Kreować, np z płaskiego arkusza blachy.

Konrad: Albo przetwarzamy stary element na tyle, że zmieniamy jego funkcję. Na złomowisku czujemy się jak w supermarkecie!

Jak powstała nazwa?

Kuba: Długo nad tym myśleliśmy. Pilgrim czyli pielgrzym. Temat tułaczki, dążenia do celu jakoś nam spasował.

Jak dajecie radę spędzając ze sobą tyle czasu?

Jędrek: Jeśli chodzi o projekty, często dyskutujemy. Każdy z nas jest uzdolniony manualnie, więc sam potrafi zrobić wszystko od A do Z.

Kuba: Często się kłócimy. Ale wtedy wypijemy piwo i jest lepiej! Traktujemy się jak bracia. Jesteśmy razem nawet na wakacjach.

Konrad: Wulkan wybuchnie, osiądzie pył i dochodzimy do siebie. Odbudowani i z nowym doświadczeniem. Jak jest za dobrze, to jest jałowo. Czasem kłótnia, małe starcie pomaga. Czasem ma to sens żeby wyszedł dobry produkt.

 

 

Żeby zobaczyć więcej wpadajcie tu.

Wywiad: Ola Koperda, zdjęcia: Sylwia Wojtkowska i Dua’s World.