Kosmetyki: Dworzysk

Ula i Grzegorz – zakochani w naturze, wiejskim życiu i sobie nawzajem plus 500 krzaków lawendy, daje nam Dworzysk.

Kto tworzy Dworzysk?

Ula: Markę tworzymy my – Ula i Grzegorz. Pochodzimy z Białegostoku. Od czterech lat jesteśmy mieszkańcami Dworzyska. To miejscowość na polanie, w lesie, w samym sercu Puszczy Knyszyńskiej na Podlasiu. Dworzysk lubimy za przestrzeń, ciszę i bliskość przyrody. Mieliśmy duże szczęście, bo trafiliśmy w miejsce gdzie są dobrzy sąsiedzi i piękne poranki.

Czym się zajmujecie na co dzień?

Grzegorz: Dzisiaj nasza codzienność to lawenda i wszystko co z niej tworzymy, czyli dekoracje, kosmetyki i jedzenie. Z wykształcenia jesteśmy „turystami” i ta branża jest nam bliska, dlatego nasze pole w sezonie można odwiedzić i samemu przekonać się jak wygląda uprawa lawendy w najzimniejszym regionie kraju. Wcześniej zawodowo zajmowaliśmy się organizacją imprez – Ula i sprzedażą – Grzegorz.

Skąd pomysł na Dworzysk?

Ula: Pomysł na mieszkanie w lesie, mieliśmy tak naprawdę od zawsze. Prowadzenie firmy związanej z naturalnymi produktami było więc naturalną konsekwencją tego, że chcieliśmy żyć bliżej przyrody. Miała być to taka ziołowa turystyka. Szukaliśmy czegoś, co będzie naszym znakiem charakterystycznym i padł pomysł lawendy, jako rośliny, która kojarzy się z relaksem, kąpielami i odpoczynkiem. Wykorzystujemy ją jeszcze dodatkowo jako przyprawę i mamy bazę pod wszystko to, co w przyszłości chcielibyśmy oferować naszym gościom – noclegi, naturalne zabiegi kosmetyczne i pyszne jedzenie. Nazwa naszej firmy pochodzi od nazwy wsi, w której jest nasze lawendowe pole. A skąd pochodzi nazwa miejscowości? No cóż, jest kilka teorii. Za nami dwa lata lawendowej działalności – tworzenia i sprzedaży produktów. Uprawą lawendy zajmujemy się od 2010 roku. Pole liczy 500 krzaków, które rosną w słońcu i śniegu, bez dodatku chemicznych nawozów.

 

 

Z czego wykonane są kosmetyki? Skąd czerpiecie inspiracje?

Ula: Lawenda jest bardzo wdzięczną roślinką. Ma wiele zastosowań i co roku zaskakuje nas czymś nowym. Już samo poszerzanie wiedzy o jej właściwościach powoduje, że pojawiają się nam w głowach pomysły na nowe produkty. Główna inspiracja płynie więc z natury. Dużo nowej wiedzy przypływa do nas od naszych klientów. To rozmowy z naszymi gośćmi są najczęściej pierwszym impulsem do wymyślania kolejnego zastosowania lawendy.

Grzegorz: Wszystkie nasze produkty są z naturalnych składników. Przy ich tworzeniu współpracujemy ze specjalistami w poszczególnych dziedzinach. Świece z wosku pszczelego robią nasi sąsiedzi, którzy są pszczelarzami. Wspomniane wcześniej kosmetyki tworzymy z rodzinną mydlarnią z naszego regionu. Jako bazy do kosmetyków używamy nierafinowanych, zimnotłoczonych olei roślinnych z regionalnej tłoczni olei. Wszystkie nasze produkty są wytwarzane ręczenie i wszystkie mają w sobie dodatek lawendy. Staramy się, aby każdy składnik miał jak najwyższą jakość i był ze źródła, które dobrze znamy.

Który produkt polecacie najbardziej?

Ula: To jest trudne pytanie, prawie każdy produkt służy do czegoś innego i ma inne dobre właściwości. Z kosmetyków będzie to peeling. Jest na bazie cukru trzcinowego, który ma właściwości łagodzące, tak samo jak olejek lawendowy, więc można go stosować również po goleniu i depilacji. Dodatkowo w składzie są zimnotłoczone oleje i masła roślinne, które zostawiają nawilżającą warstwę na skórze. Do zabiegu zapalamy świeczkę i mamy domowe spa! Ale my najbardziej cenimy lawendę za jej właściwości antybakteryjne i antywirusowe. Jest rewelacyjna przy zmianach skórnych, nawet tych najtrudniejszych jak zmiany łuszczycowe czy atopowe. Tu niezastąpiony jest hydrolat, ale nasi klienci zachwalają też nawilżający mus do ciała. Nie można też nie wspomnieć o olejku lawendowym, który ma mnóstwo zastosowań, od ułatwiania zasypiania, niwelowania bólów głowy, stresu, przez łagodzenie zmian skórnych, oczyszczanie dróg oddechowych, po zastosowanie w domu jako zapach do prania czy prasowania.

Co robicie w czasie wolnym?

Ula: W czasie wolnym czytamy, słuchamy muzyki. Cały czas coś „dłubiemy”, ja piszę, Grzegorz szlifuje i tak w kółko. A pasja, która najbardziej nas wciąga, obok naszej pracy oczywiście to podróże.

 

Zdjęcia: Jakub Mysiński.