Czajnik vs. Głośnik vol. 4

Autor: Radek Kocjan

W zeszłym tygodniu Kolektyw Redakcyjny Hygge Blog, w bliżej nieokreślonej liczbie kilkunastu do kilkudziesięciu ubranych w powłóczyste lniane szaty osób, niezależnie od jednej z ośmiu deklarowanych przez siebie płci wyglądających jak Jezus Chrystus, zaprosił mnie na rozmowę do swojej Kwatery Głównej – położonego wysoko w górach gospodarstwa, do którego nie dochodzi elektryczność (miałem okazję się o tym przekonać osobiście, gdyż moja prośba o udostępnienie gniazdka, dzięki któremu mógłbym podładować telefon, spotkała się z rozbawionymi spojrzeniami i rękami szeroko rozłożonymi w geście, który zdawał się mówić: czemu się tym przejmujesz? zaczerpnij spokoju naszego domu). W jej trakcie udzielono mi reprymendy za moje dotychczasowe listy piosenek.

Nie ukrywam się z moim gustem – jest taki, jak widać poniżej – i nie mam zamiaru tego zmieniać. Dowiedziałem się jednak, że naddatek gangsterskiego rapu doprowadzić może Czytelników Hygge Bloga do rozważania zachowań skrajnie nieodpowiedzialnych. Nasza Widownia – powiedziała z wyczuwalnym północnym akcentem jedna z eterycznych, uduchowionych postaci w samodzielnie utkanej, lnianej tunice – inwestuje większość swych przychodów w funkcjonalne meble i gustowne trynkiety. Czyżbyś chciał, by wszystkie te poręczne i ustawne przedmioty uległy zniszczeniu, gdy nasz otwarty na świat i spodziewający się kontemplacyjnych dźwięków Czytelnik niespodziewanie ulegnie wpływowi agresywnej muzyki? Zamarłem. Powiedz mu o hygge zamieszkach! – szepnęła jedna z postaci w jednocześnie skomplikowanej i naturalnie ułożonej fryzurze, składającej się głównie z gałązek jarzębiny i jasnych warkoczy. Odnotowaliśmy przybieranie szorstkich i zadziornych postaw wśród naszej Widowni, która w sposób zawadiacki zaczęła domagać się organicznej bawełny w sklepach z odzieżą. Przemyśl proszę swe muzyczne inklinacje. Ludzie pragną żyć w zgodzie ze swoim otoczeniem. Gangsterski rap rodzi dysharmonię. Czyżbym miał zrezygnować z załączania do moich list piosenek stworzonych przez wykonawców, którzy siedzieli w więzieniu? Mogę to zrobić, jeśli rzeczywiście psują Wam dzień. Więcej progresywnego rocka, więcej akustycznych instrumentów – podniósł głos ktoś z tyłu, ale natychmiast grzecznie przeprosił za swój ton, najprawdopodobniej wzbudzony przedawkowaniem rapu. Na sam koniec zaserwowano mi bliny, co było dziwne, bo byłem jedyną osobą, która je jadła, reszta ludzi przy stole po prostu przyglądała mi się, kiedy je przeżuwałem. Następnie odwieziono mnie dorożką pod mój samochód. Mniej rapu. Więcej organicznych dźwięków. Nie wiem, czy się udało, ale i tak proszę bardzo! Dobrego tygodnia!

 

 

 

Chcecie zobaczyć, o czym jeszcze pisze Radek? Wpadajcie na Czajnik vs Toster.