Czajnik vs. Głośnik vol. 7

Autor: Radek Kocjan

Nie wiem, co złego zrobiłem w zeszłym tygodniu, ale przez większość czasu czułem się tak źle, że w tym obawiał się będę głównie nienajlepszych wyników badań mojej krwi, które mam zamiar zrobić dziś rano. Chcąc je polepszyć, stworzyłem dla Was dobrze zbilansowaną i pożywną listę wesołych piosenek.

Każdy, kto mnie zna trochę lepiej, wie, że dieta nie jest najlepiej przemyślanym aspektem mojego życia. Mam tendencję do wynajdywania jednego typu produktu, który obsesyjnie konsumuję przez kilka dni, jakbym przed chwilą przeczytał w gazecie, że mają zamknąć fabrykę, która go produkuje. Latem były to lody (mam wiele bardzo silnych i dobrze przemyślanych opinii na ich temat), ostatnio są to ryby w puszkach, które, jak dowiedziałem się kilka dni temu, w dużych ilościach stwarzają realne niebezpieczeństwo dla mojego zdrowia. Chyba chciałem przez to wszystko powiedzieć, że mam podobnie ze wszystkim, w tym z muzyką: jeśli spodoba mi się utwór jakiegoś wykonawcy, od razu ściągam całą jego dyskografię (na przykład w zeszłym tygodniu słuchałem praktycznie wyłącznie Tito Puente). Najprawdopodobnie jest to równie niebezpieczne jak jedzenie przez tydzień wyłącznie łososia z puszki, jestem jednak człowiekiem, który brawurowo śmieje się w twarz wszelkim niebezpieczeństwom, a potem idzie spać i z nieznanych powodów budzi się w środku nocy, żeby po omacku szukać otwieracza do puszek i słuchać rapu – jeśli ma mnie to zabić, to zasługuję na śmierć.

 

 

Chcecie zobaczyć, o czym jeszcze pisze Radek? Wpadajcie na Czajnik vs Toster.