Daniel Stoiński

Dziś rozmawiamy z Danielem Stoińskim – twórcą sklepu z powojennym dizajnem Pikasy Sklep oraz Daniel Stoiński Redesign. Daniel mieszka w Krakowie i tu też ma swoją pracownię, w której odrestaurowuje meble. Jego ostatnia kolekcja to zbiór klasyków tapicerowanych w pastelowe materiały.

Gdzie się wychowałeś, jak trafiłeś do Krakowa?

Daniel: Jestem rodowitym Poznaniakiem. Skończyłem kulturoznawstwo na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Do Krakowa trafiłem trochę za pracą. Przez jakiś czas pracowałem w kulturze, czego raczej nigdy nie zakładałem.

Jak zacząłeś pracować z meblami?

Daniel: Zawsze lubiłem starocie. Gdy przyjechałem do Krakowa trafiłem do magicznego sklepu Old Shop Stary Sklep, który oczarował mnie swoim klimatem. Wchodząc do niego, wchodzi się trochę do innej rzeczywistości, do przedwojennego świata. Inny wymiar, gdzie jednak wszystkiego możemy dotknąć. Właścicielka sklepu po krótkim czasie stała się dla mnie bliską osobą i to ona rozbudziła we mnie zamiłowanie do staroci. Nauczyła mnie też wiele o przedmiotach vintage, o tym jak rozpoznawać ich wartość, jak oszacować z jakiego okresu pochodzą. Powoli zacząłem systematyzować swoją wiedzę, kolekcjonować przedmioty i jeździć na targi staroci. Tak też powstał Pikasy Sklep, gdzie oprócz uzupełniania asortymentu domowego uzupełniany jest asortyment sklepowy. Przychodzi jednak taki czas, kiedy zaczyna się niewinnie znajdować lub kupować tu jeden fotel, tam dwa krzesła i wpada się w ciąg zdobywania kolejnych mebli. Tak właśnie zaczęła się moja praca z meblami, która możliwa była też dzięki umiejętnościom majsterkowania, których mnie, jak również mojego brata nauczył nasz tata.

Czy w Twoim domu rodzinnym były przedmioty vintage?

Daniel: U mnie w domu nieszczególnie pielęgnowało się kult dobrze zaprojektowanego przedmiotu, ale były oczywiście wyjątki od reguły. Zamiast porcelany mieliśmy raczej duralex. Może dlatego zainteresowałem się starymi projektami. Jest chyba troche tak, że jeśli w domu panowała „nowoczesność” to dzieci przekornie wracają do starych przedmiotów. Znam wiele takich przypadków, do których sam też się zaliczam. Faktem jest, że cześć swojej kolekcji mam jednak z domu rodzinnego. Jest to chociażby komplet talerzy ze szkła prasowanego „Rondo” projektu Jana Sylwestra Drosta, zaprojektowanych w Hucie Szkła Gospodarczego „Ząbkowice” w Dąbrowie Górniczej.

Czy gdy byłeś mały to coś zbierałeś?

Daniel: Zbierałem kolorowe karteczki z notesów, magnetyczne karty na impulsy do budek telefonicznych i tazosy z pokemonami. Kolekcja nadal jest w moim posiadaniu! Mój brat np. kolekcjonował samochody z Burago, siostra zbierała karteczki. W domu zawsze byliśmy uczeni by szanować przedmioty. Do dziś mam stare, działające Nintendo.

Teraz kolekcjonujesz szkło.

Daniel: Tak, kolekcjonuję szkło z Huty Szkła Gospodarczego „Ząbkowice”. Są to przede wszystkim wyroby projektu Jana Sylwestra Drosta oraz jego żony Eryki Trzewik Drost. Szkło, które porywa ze względu na formę, przemyślany projekt, technologię i jakość wykonania. Zbieram też wyroby porcelitowe z Mirostowickich Zakładów Ceramicznych. Wzdycham widząc niejeden projekt Adama Sadulskiego. Myślę, że należy popularyzować fakt, że znaczna część przedmiotów kupowanych do domów w latach 60. i 70. XX w., to rzeczy świetnie zaprojektowane. Nasze projekty z tego okresu pokazywane są w muzeach na całym świecie, a nadal nie cieszą się uznaniem w rodzimym kraju.

Małe przedmioty nie wystarczyły. Zacząłeś zbierać meble

Daniel: Tak. I tu pojawił się problem. Talerzyki, kubeczki, wazony czy serwetniki można owinąć w folię bąbelkową, włożyć w karton i tak sobie stoją. Z meblami nie da się tak niestety zrobić. Ciągle brakuje miejsca. Piwnica przynależna do mieszkania wypełniona jest meblami po sam brzeg, zaanektowałem też piwnicę sąsiadów, a także garaż przyjaciółki! Mowa tu o samym Krakowie. W Warszawie i Poznaniu również opanowałem trochę powierzchni magazynowych. Sam się trochę boję co to będzie za rok czy dwa.

Czy to są meble “dla Ciebie” czy na sprzedaż?

Daniel: Miałem kiedyś taki pomysł: mieć w domu stół z litego drewna z 6 różnymi odrestaurowanymi krzesłami. Nagle krzeseł zrobiło się 12, potem 24, a stołu z litego drewna nadal brak! W miarę jedzenia apetyt rośnie. Trzeba było podjąć działanie selektywne. Tym oto sposobem do stołu jadalnego zbieram tylko polskie modele krzeseł, nadal jest ich ponad stan. Kolejna zasada jest taka, że żadne krzesło czy fotel nie idzie w obieg, jeśli jednego egzemplarza danego modelu nie mam dla siebie.

Jak meble do Ciebie trafiają.

Daniel: Często sprawdzam kiedy na starych osiedlach jest wywóz śmieci wielkogabarytowych. I do tego też namawiam ludzi. Pomimo wielkiego boomu na vintage, ludzie nadal wyrzucają dużo skarbów. Ludzie nie mają świadomości, że to, co mają na strychach lub w piwnicach, to klasyki polskiego dizajnu, produkowane masowo, ale co ważne bardzo dobrze zaprojektowane. Wiele osób zgłasza się też do mnie by oddać meble których nie chcą wyrzucać. Kupuję też meble na targach staroci.

Jaki był pierwszy mebel, który odrestaurowałeś?

Daniel: Były to fotele Witold. Pojechałem na targ staroci. Znalazłem fotele, które miałem w planach tylko wyprać. Okazało się, że potwornie śmierdzą i trzeba wszystko wypruć i wytapicerować na nowo. Trafiłem do tapicera u którego termin realizacji był bardzo odległy, a cena dość wysoka. Po pewnym czasie udało mi się znaleźć tapicera, który nauczył mnie fachu. I tak się zaczęło. Odrestaurowane fotele sprzedały się jak na pniu. Okazało się, że ta praca mnie odstresowuje, że to przyjemne uczucie mieć jakiś fach w ręku. Z super grata, jestem w stanie zrobić coś, z czego jestem dumny. Od początku ważne było dla mnie to, by wszystkie projekty wyglądały jak w oryginale. Dbam o to, by każdy element pozostał na swoim miejscu. Zawsze gdy poddajesz renowacji mebel stoisz przed dylematem: czy chcesz by wszystko było nowe i ładne, czy chcesz by w tym meblu była zachowana historia. Ja zdecydowanie wolę drugą opcję. Na przykład na spód każdego krzesła przyklejam kawałek materiału, którym tapiceruję mebel, ale dodaję też kawałek materiału z poprzedniej tapicerki. Wracam do praktyk stosowanych dawniej.

Wypuszczasz meble całymi kolekcjami. To Twoja druga kolekcja.

Daniel: Tak, jak dotąd nie zdażyło się, by jakiś mebel sprzedany został przed ukazaniem się sesji lookbookowej. Taki obrałem system pracy. Jest parę pomysłów na wyjątek od reguły, więc kuszę sam siebie. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Pierwsza kolekcja sfotografowana została przez Kamila Krajewskiego ze Studio Luma. Pokazaliśmy ją w dawnym basenie Polfy. Pomysł sesji w opuszczonym odkrywkowym basenie miejskim tak zapadł mi w głowie, że nie było innej możliwości na tą sesję. Przy okazji researchu poznałem wiele historii ludzi pamiętających czasy, kiedy basen tętnił życiem. To wzmogło potrzebę wykonania sesji właśnie tam. Druga sesja, robiona w współpracy z Hygge, za co serdecznie dziękuję, sfotografowana została przez Michała Lichtańskiego z Mili.studio. Inspiracją dla miejsca było zdjęcie znajomego, które przewinęło mi się na moim facebookowym wallu. Olśniło mnie! Ogród Botaniczny Uniwersytetu Jagiellońskiego to przecież miejsce, dzięki któremu mieszkanie, w którym żyję wypełnione jest roślinami z licznych wyprzedaży. Bardzo lubię pomieszczenia z dużą ilością roślin i z dobrym użytkowym dizajnem, jakim są meble. No i tak naturalnie wyszła druga sesja zdjęciowa.

Coś co łączy obie kolekcje to spokojna i pastelowa kolorystyka wykorzystanych tkanin i klasyki mebli w klimacie mid-century modern. Obie kolekcje mają też doskonałe sesje lookbookowe, idealnie oddające klimat mebli i prezentowanych miejsc.

Czy są jakieś meble do których masz słabość?

Daniel: Pewnie! Każdy ma jakieś meblowe marzenia. Moim są modele, które nie były produkowane masowo, takie jak niektóre projekty Teresy Kruszewskiej, Marii Chomentowskiej czy Mariana Sigmunda. Marzeniem jest też meblościanka projektu Rajmunda Hałasa. Szczególnie przemawiają do mnie projekty Spółdzielni Artystów „ŁAD”. Umocniło się to po ostatniej lekturze ze wspomnieniami o Olgierdzie Szlekysie i jego długoletniej współpracy z Władysławem Wincze.

Co Cię relaksuje?

Daniel: Magda Gessler:)

Wywiad: Ola Koperda, Zdjęcia: Michał Lichtański, Mili Studio.