Danutka Jabłońska – czyli Posiłki

Nasze kolejne Hygge Odwiedziny, to wizyta u Danuty Jabłońskiej. Danuta mieszka w Krakowie, przy ulicy Syrokomli. Ulica mimo tego, że znajduje się zaraz przy ruchliwych Alejach, jest bardzo cicha i spokojna. W tej okolicy gościłyśmy już parokrotnie. Danuta prowadzi Posiłki – zajmuje się pieczeniem tortów i słodkości. Odwiedzamy ją wczesnym popołudniem, czeka na nas ucierane ciasto ze śliwkami. Za oknem świeci słońce i leniwie kołyszą się drzewa. Siadamy przy białym stole i pytamy o to co zwykle.

 

IMG_7480

 

Od kiedy mieszkasz w Krakowie? Skąd jesteś?

Danuta: Do Krakowa przeprowadziliśmy się z Warszawy razem z partnerem. Było to około sześć lat temu. Przenieśliśmy się tu ze względu na jego pracę. Pochodzę z Koszalina. Od początku zależało nam na mieszkaniu w centrum miasta. Wcześniej wynajmowaliśmy mieszkanie na Ruczaju.

Gdzie pracowałaś wcześniej, zanim powstały Posiłki?

Danuta:  W Warszawie pracowałam w reklamie. W Krakowie zaczęłam pracować w gastronomii,  na przeróżnych stanowiskach. Do czasu gdy zdecydowałam, że chciałabym zacząć pracować sama dla siebie. Na początku był to szerzej pojęty catering, z czasem zawęziło się to do słodkich wypieków.

Masz jakieś wykształcenie cukiernicze?

Danuta: Nie, nie jestem cukiernikiem. Szczerze mówiąc jeszcze parę lat wstecz nie bardzo byłam zainteresowana słodkimi wyrobami! Myślałam, że nie potrafię piec słodkości. Zawsze interesowałam się gastronomią, miałam pasję do gotowania, wiedzę zdobywałam sama, poprzez praktykę, czerpałam inspiracje z internetu. Po paru razach okazało się, że jednak potrafię piec i wychodzi mi to całkiem nieźle. Więc stało się to moją specjalizacją.

Dlaczego akurat torty?

Danuta: Być może zabrzmi to egoistycznie, ale jest to dla mnie wielka przyjemność, kiedy wiem, że na przyjęciu weselnym lub przy innej okazji, tort jest jednym z najważniejszych elementów. Dla mnie jest to bardzo miłe, robić coś, co będzie ważne dla kogoś. Często dzieje się tak, że ktoś zamawia tort na ślub, później na chrzciny czy urodziny dziecka. Ludzie do mnie wracają. Ja osobiście nie stosuję na torty masy cukrowej, nie robiłam tego bo stwierdziłam, że moje plastyczne zdolności nie są tak dobre i tak już zostało. Lubię tak zwane “gołe torty”, najbardziej lubię je przybierać owocami i kwiatami. Mój ostatni pomysł, który się sprawdził, to dekoracja z waty cukrowej.

 

pos

pos3

IMG_7492

 

Wróćmy do mieszkania, jak tu trafiliście?

Danuta: Obecnego mieszkania szukaliśmy dość długo, około roku. Ważne było dla nas to, aby było ono w kamienicy, blisko centrum. Zależało nam na tym, aby mieć pewność, że przestrzeń wokół nas nie ulegnie zmianie, nie dobudują obok nic nowego. Istotny był też balkon, w Warszawie nie mieliśmy balkonu. Mieszkaliśmy na strychu. Dlatego bardzo chcieliśmy mieć dodatkową przestrzeń poza mieszkaniem. No i duże okna. Teraz, przez zupełny przypadek, mamy dwa balkony.

Jaka jest Wasza okolica?

Danuta: Bardzo lubię to miejsce, jest blisko do Rynku, nad Wisłę, do parku Jordana, niedaleko mamy plac targowy Na Stawach. Jest tu bardzo spokojnie, w letnie poranki budzą nas ptaki.

Przeprowadzaliście remont przed przeprowadzką?

Danuta: Tak, dosyć konkretny, mieszkanie było bardzo zaniedbane. Zależało nam jednak na zachowaniu charakteru starego pomieszczenia. Pozmienialiśmy układ większości pomieszczeń. Kuchnia została przeniesiona do salonu, w starej kuchni znalazła się sypialnia, a łazienka została powiększona. Mieliśmy stary kaflowy piec, ale był bardzo duży i musieliśmy go zlikwidować. Od początku bardzo ważna była dla mnie kuchnia, choć wtedy jeszcze nie wiedziałam, że zajmę się „Posiłkami”. Projektowałam ją sama, dokładnie dobierałam miejsce każdego sprzętu kuchennego, tak aby było mi wygodnie.

Gdzie szukaliście mebli?

Danuta: Mieliśmy raczej jasną wizję tego, jak ma wyglądać to mieszkanie. Kiedy je remontowaliśmy, zaczęła się w Polsce pojawiać moda na skandynawski styl i powrót klasycznych mebli z lat 60 tych. Trochę rzeczy jest nowych, część starych, trochę mebli jest ze sklepu Miejsce, część drobiazgów z Opa&Company. Lubię kupować w lokalnych sklepach. Lubię też polskie produkty. Lubię plakaty, jeden z nich to plakat mojej koleżanki Oli Cieślak. Na ścianach mamy też dużo zdjęć z naszych podróży.

Dużo podróżujecie?

Danuta: Staramy się wyjeżdżać na dłuższe okresy, 3-4 tygodnie, raz udało się nam wyjechać na dwa miesiące do Malezji. Oboje ze względu na charakter pracy możemy czasem sobie na to pozwolić. Rzeczywiście zwiedzamy dużo. Można powiedzieć, że moja przygoda z gastronomią zaczęła się około 9 lat temu od podróży do Azji. Odkryłam wtedy tyle smaków, zapachów, że całkiem zmieniło to moje podejście do kuchni. W sumie, zawsze wybieramy miejsca, które są dla nas ważne pod względem kulinarnym, to takie nasze “gastro wyprawy”.

 

pos1

pos4IMG_7570

pos6

IMG_7581

pos7

 

Jeśli chcecie zamówić tort lub inne słodkości wpadajcie na Posiłki!

Wywiad & tekst: Ola Koperda, zdjęcia: Ada Stańczak.