Dyrektorki: Natalia Zarzecka – Cricoteka

Wywiad: Ola Koperda / Zdjęcia: Kachna Baraniewicz

 

Spotykamy się z Natalią Zarzecką – Dyrektorką Ośrodka Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora Cricoteka w Krakowie. Obecna siedziba Cricoteki, której budowa zajęła 8 lat, mieści się na Podgórzu, zaraz przy brzegu Wisły.

 

Stanowisko: Dyrektorka Ośrodka Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora Cricoteka

Na stanowisku od: 2004

Poprzednie stanowisko: Specjalista ds. organizacji i promocji działalności programowej, Cricoteka

Wiek: 41

Miasto rodzinne: Kraków

 

Co Pani studiowała i jak zaczęła się Pani kariera zawodowa?

Natalia: Planowałam studiować politologię, niestety się nie dostałam! I tak trafiłam na otwierający się wtedy w Krakowie kierunek: zarządzanie kulturą. Na piątym roku studiów wyjechałam na Erasmusa do Sieny we Włoszech. Tam pisałam pracę magisterską o Kantorze. Byłam na miejscu, kiedy we Florencji Cricoteka przygotowywała wystawę Kantora – jej kuratorem był Józef Chrobak, prowadzący Galerię Krzysztofory, z którym miałam przyjemność pracować już wcześniej. Włączyłam się do realizacji tej wystawy. I tak szczęśliwym trafem zaczęłam pracę w Cricotece. Przed ogłoszeniem konkursu na d[1] yrektora pracowałam tam półtora roku.

Stanowisko dyrektorskie zajmuje Pani od dość dawna.

Natalia: Tak, to już 14 lat. Gdy zostałam dyrektorką miałam 27 lat. Cricoteka była wtedy o wiele mniejszą instytucją, jednak odpowiedzialny tytuł dyrektorski stanowił dla mnie spore wyzwanie.

Ile osób pracuje w Cricotece w tym momencie?

Natalia: Zespół, z którym ściśle współpracuję, to 25 osób. Ale jest też liczne grono współpracowników: zewnętrzni kuratorzy, redaktorzy, osoby przeprowadzające warsztaty, a także personel obsługujący budynek. Łącznie jest to ponad 60 osób.

Jak zarządza się jedną instytucją przez tak długi czas?

Natalia: Myślę, że to 14 lat należałoby podzielić na 3 etapy. Moja praca w Cricotece przed powstaniem jej siedziby przy ul. Nadwiślańskiej, realizacja inwestycji oraz czas po jej powstaniu. Nowy budynek, tworzenie świeżego programu oraz konstruowanie zespołu to ogromne wyzwanie, które wciąż jest otwarte.

 

 

 

 

 

Nowy budynek mieści się w pierwszej w Galicji elektrowni, otwartej w 1900 r. O projekcie było dość głośno.

Natalia: Cricoteka to połączenie starego budynku elektrowni z nową bryłą. Pokryta jest charakterystycznym kortenem, zawieszona na około 15 m nad ziemią i wsparta na filarach. Czyli stojąc w sali ekspozycyjnej, znajdujemy się nad ziemią. Kształt budynku jest bezpośrednim odwołaniem do jednego z rysunków Kantora – „Człowiek i stół“. To spotkanie przeszłości i nowoczesności przekłada się nie tylko na architekturę, czyli elementy widoczne z zewnątrz, ale także na program. Zależy nam, by w nowatorski sposób opracowywać i odwoływać się do twórczości Kantora, pozostając czujnym i śledząc nowe trendy.

Przejdźmy do biura. Czy to tutaj spędza Pani większość dnia?

Natalia: Pracuję głównie w siedzibie Cricoteki. W gabinecie często odbywam spotkania z zespołem lub z gośćmi. Przeciętny dzień to praca między gabinetem, salą konferencyjną, a open space’em. Mamy tu też kuchnię, w której wszyscy staramy się jeść śniadania lub obiady. Wtedy zazwyczaj nie rozmawiamy o pracy. Jest to nasz codzienny rytuał. Duża część mojej pracy odbywa się także poza instytucją. To pełnienie funkcji reprezentacyjnej – udział w konferencjach, spotkaniach, naradach czy wydarzeniach kulturalnych.

Proszę opowiedzieć co nieco o tym, co ma Pani w biurze.

Natalia: Rośliny w większości przyjechały tu ze mną ze starego biura. Każda ma swoją historię – np. skrzydłokwiat brał udział w warsztatach z aktorką Teatru Cricot 2, Mirą Rychlicką, w Galerii Krzysztofory. Prócz dokumentów, książek o sztuce i archiwaliów otaczają mnie też bibeloty. Większość to prezenty. Na jednej z roślin wiszą aniołki, które dostaję co roku na święta. Mam tu trochę zdjęć, nagrody dla naszego muzeum, ale także miarkę, którą dostałam od przyjaciółki na rozpoczęcie budowy. Z kolei na parapecie stoi drewniany góralski domek prognozujący pogodę. Niestety nie działa, właśnie pokazuje 13 stopni! Choć żar leje się z nieba.

Ma Pani piękny widok za oknem.

Natalia: Pracownicy dokuczają mi, że mam wszystko pod kontrolą. Z okna mogę zerkać na plac – dzieją się tu naprawdę zabawne rzeczy, np. podwórkowe lekcje breakdance‘a . Z drugiej strony, przez szklaną ścianę, mogę spoglądać na cały zespół.

Plany na przyszłość?

Natalia: Każdy rok to wyzwanie, wiąże się to z tworzeniem nowego programu, realizacją pomysłów i marzeń. To zespół daje mi bodźce, pozwala określać cele. Cały czas się uczę, przyglądam się moim współpracownikom i chcę jak najlepiej wykorzystać ich potencjał w Cricotece.

Co daje Pani wytchnienie poza pracą?

Natalia: Przede wszystkim góry i wspinaczka skałkowa.

 

 

 

 

O naszym projekcie Dyrektorki więcej poczytajcie tu.