Escape Vans: Wyprawa w nieznane

Wywiad: Ola Koperda

 

Podróż w nieznane (albo znane i bardzo lubiane) to zawsze dobra rzecz. Podróż „domem na kółkach” to coś, co wcześniej czy później chodzi po głowie niemal każdemu z nas. Długa, krótka, po Polsce, po Europie, dobrze zaplanowana czy spontaniczna. Każda opcja jest kusząca. Wsiąść do auta, włączyć muzykę i jechać, a do tego móc przenocować tam, gdzie nam się podoba, a rano zaparzyć kawę. To zamarzyło się i Przemkowi, który połączył swoje dwie życiowe pasje motoryzację i podróżowanie tworząc markę Escape Vans. Po długim procesie projektowym, tak by każda potrzebna rzecz miała swoje miejsce, udało się w wygodnym gabarytowo do podróży vanie zmieścić miejsce do spania, gotowania i przechowywania. 

 

 

 

 

Kiedy i jak powstało Escape Vans?

Przemek: Marka powstała w 2017 roku, a dokładniej 1 czerwca, dlatego co roku świętujemy podwójnie – urodziny Escape Vans i Dzień Dziecka. Pierwsze kroki stawiałem sam, ale w międzyczasie do zespołu dołączyli Maciej, Paweł i Kasia. Wszyscy pochodzimy z Trójmiasta. Maciej, Paweł i Kasia pracują razem w studiu KBCUT, ja zajmuję się już wyłącznie Escape Vans.  

Kiedy wpadłeś na pomysł zbudowania samochodu-domu?

Przemek: Sam pomysł narodził się podczas mojej podróży po Stanach Zjednoczonych, gdzie przemieszczałem się samochodem osobowym. Tam po raz pierwszy zobaczyłem, jakie możliwości daje przerobienie niedużych busów na samochody, w których po prostu można mieszkać. Możliwość dojazdu w dowolne miejsce, zanocowania gdziekolwiek ma się ochotę, zabrania większego bagażu, prowiantu, można by tak długo wymieniać. Po prostu jest to bardzo wygodne i pozwala na rozplanowanie podróży tak, jak chcemy. Po powrocie do Polski zobaczyłem, że takie małe domy na kółkach nie są dostępne. Możemy wybierać głównie między przyczepami kempingowymi a dużymi kamperami. Chciałem mieć coś pośredniego, coś mniejszego niż kamper, kompaktowego. Dlatego wziąłem sprawy w swoje ręce. 

Jak powstał ten pierwszy van?

Przemek: Nie było wtedy firm, które zajmowały się przebudową aut na kamper-vany. Pierwszą zabudowę kupiłem gotową, niestety nie przetrwała zbyt wielu wypraw, nie była funkcjonalna i wystarczająco estetyczna. Drugą zabudowę chciałem zrobić sam, wtedy na swojej drodze spotkałem Maćka i Pawła. Pojawiłem się w studiu KBCUT, aby zaprojektować i wyciąć prototyp zabudowy według mojego pomysłu. Okazało się, że Paweł też ma kampera, którego zaprojektował wcześniej. Łącząc jego doświadczenie z moim pomysłem, stworzyliśmy pierwszą wspólną zabudowę.

 

 

  

Z tego pomysłu postanowiliście stworzyć biznes. Powstało Escape Vans, czyli co?

Przemek: Przede wszystkim każdy może wynająć vana i pojechać, gdzie tylko chce. Produkujemy też modułowe zabudowy do vanów, poza tym tworzymy indywidualne projekty i montujemy całość. Niebawem w naszej ofercie pojawi się także możliwość wynajęcia samej zabudowy. Działamy kolektywnie – w zespole każdy ma swój obszar pracy, ale wszystkie pomysły omawiamy razem, znajdujemy optymalne rozwiązania i podejmujemy decyzje. Część zespołu działa w Gdańsku, ja stacjonuję przez pół roku w Trójmieście, przez kolejne pół w Hiszpanii.

Czy sami nadal podróżujecie w ten sposób? 

Przemek: Oczywiście! Ja najbardziej cenię sobie wolność, jaką daje ten rodzaj wypraw. To, że możemy w każdym momencie zmienić cel naszej podróży i zazwyczaj tak właśnie się dzieje. Po drodze jest wiele ciekawych miejsc, które zatrzymują nas na dłużej, niż zakładaliśmy. Uwielbiam też jazdę autem – dlatego ważna jest komfortowa podróż, która może długo trwać. Takie podróżowanie daje przyjemność z przemieszczania się, bez konieczności dotarcia do celu. 

 

 

 

 

Które wyprawy wspominasz najlepiej?

Przemek: Raz w roku organizujemy męskie wyjazdy, które cementują naszą przyjaźń. Dostały już nawet swoją nazwę Wataha. Celujemy w różne miejsca: lasy, jeziora, morza i oceany, gdzie tylko nas koła poniosą. Nie zapomnę jednej wyprawy, którą teraz wspominam z uśmiechem na twarzy. Noc, deszcz, roześmiana grupa ludzi, poszukiwanie spotu na nocleg. Wybraliśmy miejsce w środku lasu, wtedy wydawało się idealne, ale rano okazało się, że staliśmy pod więzieniem. Maciej zabiera na wyprawy swoich synów – zjechali razem już pół Europy. Paweł jeździ z rodziną na surfing, a Kasia robi jesienne, dziewczyńskie wypady na Kaszuby lub Warmię.

Jakie 3 rzeczy zawsze macie ze sobą na takim wypadzie?

Przemek: Portfel, klucze i telefon. To w zupełności wystarczy. Ręczniki, szczoteczki do zębów, komplety pościeli i wiele innych potrzebnych rzeczy znajduje się w każdym escape vanie przygotowanym do drogi. Dorzucam do tego dużą ilość pozytywnej energii, mnóstwo radości z kolejnej podróży i jedziemy!