Ania i Kamil

Cykl Hygge odwiedzin rozpoczynamy w V krakowskiej dzielnicy, czyli Krowodrzy. Na ulicę Freidleina w Krakowie pewnie nigdy byśmy nie dotarły, gdyby nie poczta pantoflowa donosząca o pięknym mieszkaniu Ani Grudzińskiej-Sarny i Kamila Sarny. Na uboczu, choć nadal w bliskości centrum, zaułek ten przyciąga uwagę ciekawymi fasadami przedwojennych kamienic. Nie ma tam żadnego sklepu, kawiarni, ulicy nie szpecą mizerne szyldy. Ten spokój zwabił tutaj Anię i Kamila w zeszłym roku, kiedy postanowili znaleźć miejsce dla siebie. Odnaleźli je w przedwojennej kamienicy, w przestronnym, jasnym mieszkaniu, które urzeka świeżością, ale też, za sprawą etnicznych detali i energetyzującego koloru, jest pełne życia.

Ania na co dzień prowadzi pracownię fotografii kulinarnej Jedzenie Jest Piękne, a Kamil jest programistą.

 

6.

 

Od czego zaczął się pomysł na Jedzenie jest piękne?

Ania: Jedzenie Jest Piękne zrodziło się z kompilacji naszej wspólnej pasji, jaką są fotografia oraz kulinaria, które od zawsze były mi bliskie. Z wykształcenia jestem dietetykiem i ponad pięć lat pracowałam w przychodni, zajmującej się leczeniem otyłości. Układanie diet i praca z pacjentem po pewnym czasie bardzo mnie wyczerpały. Tymczasem odkryłam, że strona estetyczna posiłku, afirmacja jedzenia jest dla mnie znacznie ciekawsza niż to, co kryje się wewnątrz naszego pokarmu. Zbiegło się to w czasie z momentem gdy właśnie skończyliśmy Szkołę Kreatywnej Fotografii. Postanowiliśmy kontynuować wątek i zająć się tematem profesjonalnie, łącząc go właśnie z jedzeniem. Zaczęliśmy od sesji w restauracjach, gdyż taki profil klienta był dla nas na starcie najłatwiej dostępny.  Na początku Kamil bardzo mi pomagał, póki nie nabrałam wprawy i pewności. Obecnie pracuję raczej samodzielnie, robię dużo sesji dla agencji reklamowych, jedzenie do zdjęć często przygotowuję sama – wiele sesji odbywa się tutaj, w mieszkaniu, dlatego potrzebowałam dużej kuchni.

 

 

Dlaczego zdecydowaliście się akurat na to miejsce?

Kamil: Obydwoje pracujemy głównie w domu, więc przy wyborze mieszkania lokalizacja nie była najważniejsza, choć chcieliśmy, aby odległość od Starego Miasta nie przekraczała dystansu dwudziestu minut na nogach. Poza tym, z uwagi na międzywojenną architekturę, lubimy Krowodrzę. Główne kryterium stanowiła jednak funkcjonalność – potrzebujemy miejsca do życia, ale też do specyficznej pracy. Stąd duża kuchnia w centrum mieszkania – pośrodku wyspa, wielkie okno, na co dzień pod oknem stół jadalniany, kiedy Ania robi sesję – jest tam miejsce na sprzęt. Jednocześnie jedzenie, które przygotowuje jest zawsze pod ręką. Ważne było też doświetlenie mieszkania – duże okna i balkon.

Ania: To prawda, odpowiadał nam układ mieszkania. Lubimy kamienice, jednak często mieszkania są nieprzystosowane – przestarzały układ funkcjonalny pomieszczeń i zbyt duża wysokość nie ułatwiają aranżacji. Kiedyś kuchnie były małe, w odrębnych pomieszczeniach, ukryte, zamknięte. Tutaj na szczęście nie trzeba było wiele naszej ingerencji. Instalacja kuchenna już wcześniej została przeniesiona do centrum mieszkania.

Czy sami urządzaliście wnętrze? Co Was inspiruje?

Ania: Tak i robiliśmy to z wielką przyjemnością. Przez lata wynajmowaliśmy mieszkania więc część rzeczy zdążyliśmy już uzbierać. Tak naprawdę nasze urządzanie nadal trwa, zostało jeszcze sporo do zrobienia i zakupienia.

Kamil: W poszukiwaniu inspiracji korzystamy głównie z Pinteresta, to bardzo praktyczne medium i chyba nie do przecenienia – bardzo inteligentnie dostosowuje się do odbiorcy. Znalazłem tam inspirację na ścianę w intensywnym kolorze, Ania na początku nie była przekonana, a mi było ciężko znaleźć kolor jak ze zdjęcia. Jednak po intensywnych próbach mieszania udało się uzyskać zadowalający efekt i chyba właśnie dzięki tej ścianie wnętrze nabrało wyrazistości i nieco orientalnego charakteru.

Rzeczywiście, orient to inspiracja, którą się u Was wyczuwa.

Kamil: Tak, ale są to raczej delikatne nawiązania, szczególnie do estetyki marokańskiej. Z Maroka, do którego nieustannie wracamy, przywieźliśmy dywany. Planujemy remont łazienki i mamy zamiar przywieźć stamtąd umywalkę i dodatki. W kuchni nie zdecydowaliśmy się na typowe marokańskie kafelki, ale w tych także wyczuwa się wschodni klimat.

Wasza kuchnia to istny majstersztyk i dowód na to, że mając dobry gust i wyczucie, także w Ikei można skomponować coś, co nie będzie przypominało schematu, powielonego już po stokroć.

Ania: Dzięki! Wydaje mi się, że obydwoje mamy pewną zdolność, intuicję do wyczuwania tego, co chwilowo modne, co za chwilę stanie się powtarzalną kalką, a co pozostanie ponadczasowe i nie znudzi się po paru miesiącach. Decydując się, na przykład, na fronty szafek wybraliśmy te najbardziej neutralne. Ikea to funkcjonalne rozwiązania i dobre meble tła, wnętrze natomiast zyskuje charakter dzięki dodatkom: ładnym krzesłom, lampie, kaflom itp.

 

 

Ania lubi samodzielnie dokonywać przeróbek w mieszkaniu. Zaskakujące jest jak niskim nakładem pracy to robi! Kilka dni przed naszą wizytą kupili stolik kawowy – blat marmurowy, nogi miedziane – Ania wzięła spray i przemalowała je na złoty. Także druciane złote półeczki wiszące na kolorowej ścianie zostały przemalowane z pomarańczowego koloru. Ciemny kredens z kuchni to przeróbka czerwonego kredensu z szybkami z Ikei, Ania wyjęła z niego drzwiczki i przemalowała.

Ania: Moja mama bez zawahania przerabiała mnóstwo rzeczy w moim domu rodzinnym. Oklejała prl-owskie półki kwiatową okleiną, obcinała nogi stołom, tapicerowała krzesła. Ludzie boją się ingerować w już zakupiony przedmiot. Często niepasujący kolorem mebel wolą wymienić na nowy. Wydaje mi się, że właśnie z domu wyniosłam swobodę w podejmowaniu takich zmian, jak również docenianie potencjału starych rzeczy, które zamiast wylądować na śmietniku, mogą zyskać drugie życie.

Kamil: Jest też kilka perełek w naszym mieszkaniu, które udało nam się wyszukać, na przykład, na Allegro – tak jak stolik w sypialni z rosyjskim motywem ludowym, czy blat biurka z mebli kolonialnych. Bardzo lubimy lampę z Chimery z orientalnymi motywami ptaków – prezent ślubny.

 

2.

 

Mieszkanie Ani i Kamila to pierwsze odwiedziny ekipy Hygge i zdradzimy Wam, że chyba nie mogłyśmy trafić lepiej. Mieszkanie na Friedleina, to chyba takie miejsce, na które długo czekali, ale też odnosi się wrażenie, że to mieszkanie czekało właśnie na nich. Wraz z przeuroczym psiakiem Amlou tworzą na tyle spójny zespół, że wydawałoby się, że żaden element nie jest tu przypadkowy. Jeśli chcecie zapoznać się z fotograficzną działalnością Ani, odwiedźcie koniecznie jej stronę – Jedzenie jest piękne.

 

IMG_4752

3.

IMG_1574a

unnamed (1)

4.

IMG_4781

IMG_4769

5.

Pomysł na Jedzenie Jest Piękne zrodził się z kompilacji wspólnej pasji Ani i Kamila, jaką są fotografia oraz kulinaria, które od zawsze były im bliskie. fot. Jedzenie jest piękne

 

Wywiad i tekst: Ola Koperda, Ada Stańczak, Zdjęcia: Ada Stańczak


Część zdjęć dzięki uprzejmości Ani i Kamila.