Kolaż No. 19

Tekst: Ola Koperda / Zdjęcia: materiały prasowe producentów

 

W ORGANICS

 

Na te kosmetyki zwróciłam uwagę za sprawą ładnej szaty graficznej opakowań. Szklane słoiczki zdobią pastelowe etykiety z czarnymi ilustracjami. To dość młoda marka tworzona przez Marikę Wójcicką. Po tym, jak zaczęła robić kosmetyki dla siebie, nieśmiało rozmyślała o małej manufakturze. Po ukończeniu studiów nabrała odwagi i założyła firmę. Wszystkie receptury powstawały dość długo, Marika zaznajamiała się ze składnikami i ich działaniem. To, co było dla niej ważne, to by kosmetyki były jak najbardziej naturalne (czyste, nieprzetworzone surowce, witaminy i olejki eteryczne), wegańskie oraz by zapachy i ich właściwości aromaterapeutyczne odgrywały dużą rolę w składzie. Wszystkie kosmetyki powstają jeszcze w wynajmowanym laboratorium i są produkowane w małych partiach przez Marikę (lub jej bliskich, jeśli sama nie daje rady!).

W tej chwili dostępne są 4 produkty i muszę przyznać, że konsystencja i zapach każdego z nich są kuszące. Moi ulubieńcy to olejek do ciała zamknięty w butelce z pąkami róż, pachnie cytrusowo i szybko się wchłania (może być stosowany też jako olejek do demakijażu czy serum do włosów) oraz mus do twarzy pachnie owocami i jest jedwabiście gładki (można go stosować też jako balsam po demakijażu, serum do paznokci, nocną maseczkę).

 

 

 

 

EWA WIŚNIEWSKA

 

Biżuteria odkryta przeze mnie całkiem niedawno na Instagramie. Jak wskazuje nazwa, wszystko tworzy Ewa, która mieszka w Toruniu i tam na starówce ma pracownię złotniczą i konserwatorską. Zawodowo jest konserwatorką zabytków, często pracuje na rusztowaniu, poza miastem, z obiektami o dużej skali. Ewa: “Pamiętam dokładnie dzień, w którym myśl o robieniu biżuterii zaczęła kiełkować mi w głowie. Pierwszy impuls przeżyłam na wystawie w Muzeum Sztuki Dalekiego Wschodu w kamienicy Pod Gwiazdą w Toruniu, gdzie bardzo spodobały mi się wyroby z kamieni półszlachetnych. Po obejrzeniu tych misternych artefaktów pomyślałam, że fajnie byłoby mieć odskocznię od konserwacji, robić coś nadal związanego ze sztuką, ale małego, stacjonarnie i opierając się na własnych projektach. Wymyśliłam złotnictwo. Moje projekty powstają w procesie, wszystko robię własnoręcznie, dużo próbuję, wyginam, topię, przerabiam i dopiero z tego coś się wykluwa”.

Ewa pracuje z różnymi materiałami i w różnych technikach. W projektach znajdziecie bursztyn, perłę, peridot czy kwarc. Projekt, który wpadł mi w oko, to asymetryczne kolczyki koła z perłami. Inspiracją dla Ewy może być wszystko – od natury, formacji skalnych, układu płyt chodnikowych po kształt nosa spotkanego przechodnia. Często inspiruje ją sztuka, z którą ma namacalny kontakt. Nowa kolekcja będzie inspirowana Białym Domkiem znajdującym się w Łazienkach Królewskich w Warszawie, gdzie Ewa pracuje obecnie jako pozłotniczka!

 

 

 

THE EPOCH

 

To jednoosobowa, działająca od około dwóch lat marka odzieżowa. Jej założycielką jest Trinidad Argentynka przez parę lat mieszkająca w Paryżu, a od niedawna w Londynie. To ona sama do tej pory projektuje i szyje każdą rzecz w Epoch. Jej założeniem było tworzyć prowegańskie, dość klasyczne w formie ubrania. Wszystkie rzeczy są szyte na zamówienie, co zapobiega nadprodukcji. W sklepie znajdziecie zaledwie parę wzorów, bo Trinidad nie lubi nadmiaru. Inspiracją dla nowych projektów mogą być stare fotografie i moda vintage. To, co wpadło mi w oko, to prosty kombinezon Cizanobluzka Scala zupełnie nie w moim stylu, a tak piękna, łącząca lekki, kraciasty materiał z granatowymi bufiastymi rękawami z organzy. Dodatkowo na stronie znajdziecie zakładkę Vintage, gdzie możecie zakupić perełki znalezione przez Trinidad w second-handach.