Monstery i kaktusy, czyli Vander Jewelry

Dziś wywiad z Martą z Vander Jewelry. Vander to ręcznie robiona biżuteria. Nam spodobały się małe broszki w minimalistycznych kształtach: kwadraty, trójkąty i kółeczka.
Kto tworzy Vander? Skąd jesteście?

Marta: Koncept marki Vander powstał w mojej głowie, ale nic by z tego nie wyszło bez wsparcia – zarówno emocjonalnego jak
i graficznego – mojej drugiej połowy. Większość decyzji podejmujemy wspólnie i razem snujemy plany na rozwój firmy. Jesteśmy
z Łodzi i cały czas mieszkamy tu, mimo krótkich przerw na studia za granicą. Miasto lubimy za możliwości rozwoju, za energię,  ale też za odbywające się tu eventy. Jesteśmy po studiach kulturoznawczych, więc cenimy sobie dostęp do wystaw, festiwali, wykładów i innych wydarzeń kulturalnych. Lubimy też ciche miejsca gdzie można się odciąć i zrelaksować. W Łodzi jest sporo parków idealnych na spacer, czy małych kawiarni nadających się na popołudniową kawę z dobrą książką.

 

 

Czym się zajmowałaś przed stworzeniem marki?

Marta: Tak naprawdę firma powstała niedługo po zakończeniu przeze mnie studiów i teraz zajmuję się tylko nią.  Studiowałam zarówno w Łodzi jak i we Włoszech, więc miałam okazję poznać niesamowitych ludzi i podejrzeć jak żyje się w innych miejscach. Uważam, że to też miało wpływ na podjęcie takiej ścieżki zawodowej, dodało odwagi.


Jak pojawił się pomysł na Vander? Skąd nazwa?

Marta: Pamiętam, że na koloniach czy innych wyjazdach z koleżankami zawsze robiłyśmy bransoletki z muliny czy wianki
z kwiatów. Zawsze lubiłam sobie coś dłubać przy bransoletkach, a pierwszą parę kolczyków zrobiłam z zerwanego łańcuszka mojej mamy, czerwonych koralików i zepsutych bigli – miałam wtedy z 12 lat. Nieco później, w okresie liceum miałam obsesję na punkcie guzików (takich ozdobnych ). Przyszywałam je dosłownie wszędzie – na klapy marynarki, na torebki, bluzki. Sądzę, że stąd wzięło się moje zamiłowanie do pinów i broszek.Później na studiach kombinowałam z wisiorkami i bransoletkami. To wszystko przychodziło dość naturalnie i początkowo na własne potrzeby. Sprawiało mi to dużą radość i stąd pomysł na przekłucie tego w pracę.  Nazwa powstała bardzo naturalnie i przez dłuższy czas miałam ją w głowie. Parę lat temu zauroczyły mnie nazwiska która mają łącznik van der i sama dodałam go sobie w mediach społecznościowych. Jakoś przyrosło to do mnie i tak powstało Vander Jewelry.Skąd bierzesz pomysły na projekty?

Marta: Przy projektowaniu priorytetem dla nas jest minimalizm formy, ale nie zapominamy o naszym zamiłowaniu do akcentów w stylu boho. Najczęstszą inspiracją do tworzenia biżuterii jest dla nas świat natury oraz jego faktury, kształty i kolory, choć nasza nowa kolekcja Fräulein skupia się raczej na tematach społeczno-politycznych dotyczących kobiet. Chciałyśmy stworzyć coś co będzie nam przypominać o sile kobiecości. O tym, że to my decydujemy, walczymy; że jesteśmy ważne i wyjątkowe. Każda z nas jest inna, czego innego pragnie, ale każda z nas ma moc i siłę, aby zmieniać świat.

Z czego wykonana jest biżuteria?

Marta: Biżuteria w dużej mierze wykonana jest z mosiądzu, stali, alpaki, ale też ze szklanych kryształków czy jedwabiu.

Co lubisz robić w wolnych chwilach?

Marta: W wolnym czasie gotujemy, oglądamy filmy, bawimy się z psem, ale lubimy też rozmawiać o kolejnych projektach.

 

 

Żeby zobaczyć więcej wpadajcie tu.

Zdjęcia: Sylwia Wojtkowska, foto: 1 i 2 Vander Jewellery