Sztuki: Sklep ze Sztuką Sprzedawaną na Sztuki

Wywiad: Ola Koperda / Zdjęcia: Kasia Ładczuk / ŁAD Studio

 

Sztuki, czyli „sklep ze sztuką sprzedawaną na sztuki”, istnieją od niedawna, bo od grudnia 2019. Początkowo było to jedynie konto na Instagramie, rok wcześniej w realu funkcjonowały przez miesiąc jako pop-up shop. W końcu na stałe zagościły przy Chmielnej 12 w Warszawie, w jednym z małych pawilonów, m.in. w sąsiedztwie księgarni i sklepu z parasolkami. Sztuki założyła Julita Zembrowska. Studiowała architekturę i pracuje w zawodzie. Lubi swoją pracę, ale od zawsze lubi też sztukę. Nie chciała zakładać galerii, więc założyła sklep: „Nie mam wykształcenia artystycznego ani doświadczenia w prowadzeniu galerii. Sztuka to moja pasja. Chciałam stworzyć miejsce, gdzie można kupić prace artystów, które mają konkretne ceny (znajdują się one przy pracach). Miejsce, które nie onieśmiela, gdzie ludzie rozpoczną swoją przygodę z kolekcjonowaniem sztuki. Trafiłam na lokal przy ulicy Chmielnej, którą bardzo lubię jest niespójna, niedookreślona i trudna, ale myślę, że ma potencjał. Cieszę się, że Sztuki mogą stać się częścią zmiany, która zachodzi na tej ulicy”.

 

 

 

Jakie prace możemy znaleźć w Sztukach? 

Julita: Obecnie to dzieła ponad 20 artystów, m.in. sitodruk Agaty Bogackiej, edycje prac Magdaleny Karpińskiej i Katarzyny Przezwańskiej, kolaże Janka Dziaczkowskiego, obrazy Tycjana Knuta, rysunki Tomka Opalińskiego, Oli Niepsuj i Tymka Jezierskiego, zdjęcia Stanisława Bonieckiego, Marii Ciszewskiej i Michała Smandka. Zależy mi na tym, by łączyć różne dziedziny sztuki. Można tu znaleźć prace malarzy, ilustratorów, fotografów. Przez to, że część prac jest unikatowa, a część przygotowywana w edycjach, ceny są zróżnicowane. Część artystów przygotowuje prace konkretnie dla Sztuk. Np. Tomek Trzupek, który zazwyczaj pracuje z dużymi formatami, przygotował edycję swoich rysunków.

Jaki był pomysł na to miejsce? 

Julita: Dla wielu osób sztuka wydaje się niedostępna, ekskluzywna, droga. Chciałam pokazać, że są prace, które można kupić, mając mniejszy budżet. Idea była taka, by stworzyć sklep stacjonarny, a nie tylko internetowy, by można było przemyśleć zakupy zobaczyć prace na żywo, zastanowić się, podjąć decyzję świadomie i wracać co jakiś czas. 

 

 

 

 

 

Czy ty sama kolekcjonujesz sztukę?

Julita: Mam swoją małą kolekcję. Nie jest tworzona w celach inwestycyjnych. To prace, które mnie poruszyły, które wpadły mi w oko i cieszą mnie na co dzień. Moje kolekcjonowanie dzieje się organicznie, odbywa się stopniowo. Pewne dzieła na nas działają. Czasem to kwestia tego, co one przywołują, do czego nawiązują, a czasem to efekt czysto estetyczny, który sprawia, że czujemy z daną pracą więź. Pierwsza praca, która pojawiła się u mnie w domu, to fotografia Mileny Korolczuk, którą sprezentowała mi siostra.

Gdybyś mogła sobie pozwolić na to, by w domu mieć każde dzieło, które przyjdzie ci na myśl, co by to było? 

Julita: Trudny wybór, fascynują mnie różni artyści. Moje zainteresowania ciągle się zmieniają. W tej chwili mam obsesję na punkcie malarstwa i rysunków Inès Longevial, zdjęć kwiatowych Pawła Bownika i, nieustająco od kilku lat, kolaży Janka Dziaczkowskiego. Z dobrze znanych artystów bardzo cenię Luciana Freuda, Eda Ruschę, Wilhelma Sasnala, Jamesa Turrella. Bardzo uszczęśliwiłaby mnie też rzeźba Katarzyny Przezwańskiej lub Małgorzaty Bany, obraz Magdaleny Karpińskiej lub jeden z czarnych olei z serii „Nokturn” Rafała Bujnowskiego.