Wooden Mind

Wooden Mind to proste, małe stoliki z plastra drewnianego pieńka. Są na prawdę urocze, idealne na stolik nocny lub jako kwietnik. Lekkie i łatwe do przenoszenia. A że przestawianie mebli to nasza ulubiona rozrywka, to bardzo nam spasowały!

Rozmawiamy z Kingą Demską, założycielką marki.

Kim jesteś? Czym się zajmujesz?

Kinga: Pochodzę ze Śląska. Wychowałam się i mieszkam do dziś w Dąbrowie Górniczej, a dokładniej na Błędowie niedaleko Pustyni Błędowskiej. Obecnie studiuję architekturę. Wolne chwile spędzam w swoim warsztacie na tworzeniu stolików kawowych. W tej chwili nie traktuję tego jeszcze jako pracy. Głównie dlatego, że każdy stolik tworzony jest indywidualnie, zawsze różni się małymi detalami od poprzednich, co sprawia, że finalny efekt jest jedyny w swoim rodzaju.


Dlaczego właśnie dr­ewno jest materiałem, ­z którego tworzysz?

Kinga: Odkąd pamiętam interesowało mnie drewno. Zawsze fascynowała mnie jego różnorodność i unikatowy charakter, nawet najmniejszego kawałka. Kilka lat temu znalazłam plaster drzewa, pod wpływem impulsu dodałam do niego stary drut i tak powstał mój pierwszy stolik! Mimo, iż zdaję sobie sprawę, jak źle został wykonany, to dalej stoi obok mojego łóżka. Po czasie stwierdziłam, że stać mnie na dużo więcej, dopracowałam sposób wykonania i tak na dobre rozpoczęła się moja przygoda z tworzeniem. Każde drzewo jest inne, dlatego nie jest możliwe zrobienie stolika z dwóch takich samych plastrów. Z tego powodu moje stoliki są niepowtarzalne i unikatowe. Choć oczywiście w ramach jednej, bardzo podobnej formy. Mam nadzieję się tym zajmować, aż nie zamieszkam na małej wyspie z mnóstwem książek. Choć wtedy pewnie będę myślała jak wykorzystać rosnące tam palmy.

Skąd nazwa WoodenM­ind?

Kinga: Nazwa WoodenMind powstała naturalnie, gdyż po głowie wciąż krążą mi coraz ciekawsze pomysły na zabawę z drewnem, jego kształtami i formą. Zaprząta mi głowę cały czas i sprawia, że moja praca jest także pasją

Skąd czerpiesz ins­piracje?

Kinga: Pomysł powstał pod wpływem impulsu. Na pewno wpływ miało też poszukiwanie inspiracji w naturze.  Inspiracją jest każdy plaster, którego obróbka daje mi tak ogromną radość. Zanim odeślę stolik lubię siąść naprzeciwko niego, popatrzeć na rzecz, w którą włożyłam tyle czasu, pasji i pracy. Czasem ciężko rozstać się ze swoim dziełem.

Jak długo trwa produkcja jednego stołu­? 

Kinga: Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to oczywiście każdy stolik robiony jest ręcznie, na zamówienie. Osoba zainteresowana może określić wysokość, średnicę oraz rodzaj drewna, z jakiego stolik ma być zrobiony. Wtedy nabywam odpowiedni materiał, następnie dokładnie szlifuję, zabezpieczam przed użytkowaniem, po czym przygotowuję kształt nóżek, dokładnie maluję i gotowe. Proces trwa kilka dni. Jednak dla pewności, jako termin realizacji zawsze podaję siedem dni.

Czy wszystko tworz­ysz sama?

Kinga: Z uwagi na to, że jeszcze studiuję, nie byłabym w stanie wszystkim zająć się sama.Jeśli chodzi o sam proces tworzenia to zawszę mogę liczyć na pomoc taty i siostry. Sprawami technicznymi zajmuje się mój chłopak Damian. Jak widać, sporo osób zaangażował ten urok drewna.

 


Czy drewno, którego używasz jest­ polskie?

Kinga: Oczywiście zaopatruję się u lokalnych firm, drewno jest  z polski. Tak samo jak pręty produkowane są w polskiej hucie. W mojej rodzinie wiele osób prowadzi swoją firmę i od małego jestem nauczona by wspierać polskich producentów.

Twoje plany na przyszłość?

Kinga: Planów i nowych koncepcji mam bardzo wiele, niestety ogranicza mnie czas i inne obowiązki. Dlatego skupiam się na konkretnych rzeczach i staram się je robić najlepiej jak potrafię. Sprawia mi to dużą satysfakcję.

Żeby zobaczyć więcej wpadajcie tu.

Tekst: Ola Koperda, zdjęcia: Sylwia Wojtkowska.