Esy Floresy No. 02: Papierowe kolaże

Mózg nie odróżnia marzeń od rzeczywistości, więc jeśli doznajemy czegoś, co jest wytworem naszego fantazjowania, to pozostają w nas dokładnie takie same wrażenia, jakbyśmy przeżyli to naprawdę!

Tworząc papierowy kolaż, nadajemy sytuacji nowy wyimaginowany i wyśniony wymiar – do granic fantastyczny. Możemy wtedy zmniejszać się lub powiększać, spacerować po tęczy, mieszkać na dnie oceanu, spać na chmurce i lewitować w przestrzeni kosmicznej.

Surrealistyczne, do bólu nonsensowne, kosmiczne, smutne, a nawet makabryczne papierowe widoczki powstają np. z połączenia ilustracji z przyrodniczych albumów oraz zdjęć uśmiechniętych, pięknych postaci – świeżo wyciętych z magazynów filmowych i modowych z lat 30. czy 50. Ludzi niczego nieświadomych, bo kto z nich by pomyślał, że pół wieku później znajdzie się w morskich głębinach razem z rybami lub zamieszka pod leśnym grzybkiem w miniaturowym świecie elfów.

Magazyny koniecznie muszą być z innej epoki, bo tylko takie pachną wakacyjnym strychem babci, przedstawiają inną, niespotykaną już na co dzień estetykę, no i mają ciekawe teksty, śliczne nagłówki i śmieszne reklamy – jak np. ta o kremie zwalczającym „uciążliwe piegi” albo propagująca specjalistyczny przyrząd na noc, który prostuje „nieidealny kształt nosa”.

Pożądane są też wyblakłe pocztówki, stare fotografie, święte obrazki, albumy ze zwierzętami i roślinami, podręczniki do biologii i okładki płyt winylowych.

Kupicie je na targach staroci i w antykwariatach. Na działach przyrodniczych znajdziecie też albumy z motylami, roślinami i rezerwatami przyrody, które posłużą jako tła. Umieśćcie na nich elementy tak, by powstał drugi albo i nawet trzeci plan. Nacinajcie elementy tła i nakładajcie na naklejane kolejno części, by obrazek stał się niedorzeczny, a jednocześnie bardzo rzeczywisty.