OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Furry Tail

Dwie dziewczyny – Martyna i Ania, wspomagane przez psy: Pongo i Nalę, czyli FURRY TAIL – ręcznie robione akcesoria dla psów.

Jak się poznałyście? Gdzie, kiedy i dlaczego powstało FURRY TAIL?

Ania: Znamy się z 1A ze szkoły podstawowej, czyli naprawdę od bardzo dawna:) Żyjemy na Starym
Mokotowie w Warszawie. Tutaj w trzydziestosześciometrowym mieszkanku Martyny mamy też swoją
pracownię.

Martyna: Pomysł dojrzewał w nas jakiś czas – zaczęło się zwyczajnie, od szukania akcesoriów dla naszych psów. Przełomem był chyba grudniowy Łapa Targ na Mysiej w 2016 roku. Pomyślałyśmy wtedy, że to naprawdę możliwe, żeby mieć własną psią markę. Taką, jakiej w Polsce wtedy nie było. Rynek psich
akcesoriów ze skóry jest w naszym kraju wciąż malutki – oprócz nas znamy jeszcze kilka innych marek. FURRY TAIL zrodziło się z przyjaźni i miłości – do zwierząt, do rzeczy ładnych, do prostych rozwiązań. To przyjaźń jest osią naszych działań. Ciężko wymienić wszystkich, którzy pomogli nam na początku naszej drogi, bez których prawdopodobnie nie ruszyłybyśmy z miejsca. Dlatego też chcemy, żeby za naszymi produktami szła idea traktowania psa, jak najlepszego przyjaciela. Takiego, którego z przyjemnością obdarowujesz czymś wartościowym, dla którego jesteś w stanie bardzo dużo zrobić i którego obecność w Twoim życiu tak wiele Ci daje.

Ania: Mamy dwa super-psy, które są w tym samym wieku. Martyna występuje w parze z Pongo, biało-
czarnym whippetem, a ja z Nalą – rudą wyżlicą węgierską. Mogłybyśmy opowiadać o nich godzinami, ale najważniejsze w nich jest to, że są.

 

 

Jak prowadzi się biznes we dwie? 

Martyna: Łatwo i niełatwo jednocześnie. Super się zaczyna – masz podwójny zapał i siły do działania, bezpieczniej jest wkraczać na nieznane lądy z przyjacielem u boku. Świetnie się we dwie wymyśla
nowe wzory, szczególnie jeśli ma się, tak jak w naszym przypadku, bardzo podobne poczucie estetyki.
Ciężej jest w sprawach przyziemnych – kiedy musisz zgrać grafiki dwóch osób, kiedy jesteś zmęczona
i nie możesz myśleć tylko o sobie i swoim zmęczeniu, ale też o zmęczeniu tej drugiej osoby. Kiedy z
bycia tylko koleżankami stajecie się współpracowniczkami i zauważasz, że już od kilku miesięcy nie
spotykałyście się, żeby pogadać, tylko zawsze po to, żeby pracować.

Ania: Różnice zdań mamy naprawdę bardzo rzadko i w sumie to chyba je lubimy. To integralna część pracy w duecie. Czasem mamy odmienne opinie, ale zawsze udaje nam się spotkać gdzieś w połowie i to jest najważniejsze.

 

 

Jak projektujecie?  Z czego są wykonane Wasze produkty?

Martyna: Jak banalnie by to nie brzmiało, największą inspirację czerpiemy z tego, co nas otacza – z natury, jej kolorów, innych ludzi (potrzeby i pomysły Klientów to źródło wielu super pomysłów!). Z
projektowaniem idziemy na żywioł – siadamy, bierzemy ścinki skór, pędzelki, farby i malujemy 😉
Różnie to wychodzi, raz lepiej, raz gorzej, ale to jest dla nas właśnie najprzyjemniejszą częścią tej
pracy.

Ania: Nasze produkty powstają w stu procentach rzemieślniczo. Kupujemy skórę, kroimy ją na pasy,
ręcznie malujemy, impregnujemy i nitujemy. Korzystamy z naturalnej skóry bydlęcej, w którą zaopatrujemy się w polskiej garbarni. Wszystko robimy od zera i na wymiar, dlatego na realizację
zamówienia u nas zawsze trzeba trochę poczekać. Bandankowe wzory projektujemy na komputerze, na bawełnę przerzuca je drukarnia, a w szyciu pomaga nam moja babcia krawcowa. Handmade 100% i girlmade 100%:)

Co lubicie robić w czasie wolnym?

Ania: Nie wiemy za bardzo, czy jeszcze pamiętamy, co dokładnie lubiłyśmy robić w wolnym czasie. Chyba składały się na to pies, Netflix, piżama i jedzenie!

 

 

Zdjęcia: 1,2 HyggeBlog, reszta FurryTail.