Glyk Company – świece w szkle

Dziś parę pytań do Ani Gąsior i Wojtka Głyka z Glyk Company  Glyk to zapachowe świece z wosku sojowego, w szklanych słojach, wykonane ręcznie przy użyciu ekologicznych składników.

Skąd jesteście? Gdzie żyjecie?

Wojtek: Pochodzimy ze Śląska, z Mysłowic. Obecnie większość czasu spędzamy w Busko Zdroju, gdzie mamy pracownię.

Czym zajmowaliście się przed Glykiem?

Ania: Przez ostatnie 10 lat mieszkaliśmy w Wielkiej Brytanii. Był to dla nas ważny i ciekawy okres. Czas spędzony tam wiele nas nauczył. Przez ten okres robiliśmy tam najróżniejsze rzeczy. Studiowaliśmy. Ja – psychologię, Wojtek – fotografię.  Jednocześnie pracowaliśmy. Wojtek w firmie zajmującej się elektryką, co wiązało się z wyjazdami w różne zakątki świata. Ja większość czasu spędzałam w Londynie, gdzie pracowałam z osobą z autyzmem. To zajęcie z pewnością zmieniło moje życie na lepsze! Po powrocie do Polski oboje zajmujemy się tworzeniem Glyk Company. W tej chwili to nasze jedyne zajęcie. Zajmujemy się wszystkim: od zalewania świeczek, projektowania opakowań, po wysyłkę zamówień. Z jednej strony sprawia to, że podchodzimy bardzo osobiście do wszystkiego co robimy, z drugiej, że nie bardzo starcza czasu na cokolwiek innego.

 

 

Jesteście parą. Jak się Wam razem pracuje?

Ania: Tak, jesteśmy parą, jesteśmy razem mniej więcej 14 lat. Pracuje się nam razem bardzo dobrze. Lubimy ze sobą spędzać czas, a co najważniejsze mamy podobne podejście do wielu spraw. Łączy nas wspólna wizja. Glyk Company to projekt całkowicie zrodzony z marzeń i pasji. Tworzymy go wspólnie na fundamentach niezachwianej wiary, że niezależnie od sytuacji w jakiej człowiek się znajduje, każdy może osiągnąć dosłownie wszystko czego zapragnie. Zawsze marzyliśmy o stworzeniu czegoś swojego. Jeszcze mieszkając w Londynie, chodziliśmy na długie spacery i godzinami rozmawialiśmy o stworzeniu czegoś, platformy, która dałaby nam możlwość, aby wyrazić się twórczo, a jednocześnie pozwoliłaby nam na wolność, o którą bardzo ciężko pracując dla kogoś. Długo nie wiedzieliśmy, czym dokładnie chcielibyśmy się zajmować. Nie stanowiło to jednak dla nas większego problemu. To były detale. Całą energię skupialiśmy na rozmowie o tym, dlaczego chcemy to robić, jak chcemy się czuć, jak ważna jest dla nas radość, szczerość i poczucie wolności. Nie wiedzieliśmy więc, co będziemy robić, ale byliśmy pewni co do tego “jak” i “dlaczego”. Dzisiaj, kiedy Glyk Company już istnieje okazuje się, że z takim “zapleczem” jest naprawdę dużo łatwiej.  W sytuacjach, kiedy mamy odmienne zdania na jakiś temat, albo gdy przychodzi gorszy dzień, wystarczy cofnąć się do tych fundamentów i wszystko staje się jasne. W naszym przypadku sprawdza się to rewelacyjnie.

Jak to się zaczęło?

Wojtek: Pomysł zrodził się jak to najczęściej bywa z potrzeby. Po powrocie do Polski, nie mogliśmy znaleźć fajnych świec do naszego mieszkania. Te, które były dostępne, albo porażały ceną, albo zapachy, wygląd lub ich skład nie były tym czego szukaliśmy. Zauważyliśmy lukę na rynki i postanowiliśmy ją wypełnić. Teraz w ofercie mamy świece, dyfuzory zapachowe i room spraye. Ale mamy jeszcze więcej pomysłów!

 

 

Co znaczy Glyk?

Ania: W sumie nie ma za tym żadnej specjalnej historii. Jest to nieco zangielszczona forma nazwiska Wojtka.

Jak tworzycie zapachy?

Wojtek: Przede wszystkim, tworzymy takie zapachy, którymi sami lubimy się otaczać. Czerpiemy inspiracje właściwie ze wszystkiego. Jednocześnie bardzo zależy nam na wysokiej jakości używanych przez nas surowców. Współpracujemy z kilkoma firmami  z Anglii i Francji, które zajmują się tworzeniem nut zapachowych do produkcji perfum i świec. Proces ich szukania, wybierania i mieszania jest dosyć długi, ale niezwykle satysfakcjonujący.

 

 

Co robicie w czasie wolnym? Co jest dla Was hygge?

Ania: Nasza interpretacja hygge to sztuka tworzenia pewnego rodzaju intymności z otaczającym nas światem, gdzie nie ma miejsca na ocenianie, porównywanie i strach. To odnajdywanie sposobu na osiągnięcie stanu, kiedy wszystko co odczuwasz, to nieograniczona wolność i ekscytacja życiem. Dla Wojtka to jazda na motocyklu, a dla mnie udział w warsztatach mojego ulubionego autora Abrahama Hicksa.

 

 

Żeby zobaczyć więcej wpadajcie na Glyk.

Zdjęcia: Sylwia Wojtkowska