Kaiko, czyli Kamila Szczypior

Jesteśmy z wizytą w mieszkaniu Kamili Szczypior,  założycielki Kaiko. Kaiko, to ręcznie robione albumy na zdjęcia. Mieszkanie w którym mieszka od dwóch lat, mieści się w kamienicy z lat trzydziestych, na długiej ulicy blisko Ronda Mogilskiego. Okolica jest wyjątkowo spokojna, rowerem wszędzie jest blisko. Mieszkanie jest przez nią wynajmowane, gdy je znalazła było bardzo zaniedbane, traktowane przez właścicielkę kamienicy trochę jak skład wszystkiego co niepotrzebne.

Jak się tu znalazłaś?

Kamila: Oglądałam zupełnie inne mieszkanie w tej kamienicy – właścicielka kamienicy zaprowadziła mnie do ładnego, odnowionego mieszkania. Jako że jestem entuzjastką remontów, zapytałam czy jest jakieś tańsze mieszkanie, które potrzebuje renowacji. Okazało się, że jest jedno, którego nie brała nawet pod uwagę. Właścicielka zgodziła się na niższą stawkę za wynajem, w zamian za remont. Doprowadzanie mieszkania do stanu używalności było długie i trudne, całe mieszkanie tworzyliśmy razem wraz z moim ówczesnym partnerem Konradem Zielińskim,  w pomoc zaangażowała się też cała rodzina.

 

kaiko2

 

Kamila ma trzy siostry, z którymi trzyma się blisko, mówią do siebie per “siostra”. To tata zaszczepił w nich przekonanie, że jak się coś zepsuje, to należy naprawić, a nie wyrzucić. Przekazał im też żyłkę do zajęć, uznawanych za niekoniecznie “dziewczyńskie”. Zacięcie stolarskie Kamili obserwować możemy w kuchni – wszystkie szafki kuchenne zostały wykonane przez nią własnoręcznie. Często korzysta, jak sama się śmieje “ze śmieci” – szafki zostały zrobione ze starej antresoli i blatu stołu. Zresztą w szafkach króluje porcelana “nie do pary” – m. in. przepiękne szwedzkie talerze, wygrzebane w lumpeksie Roban. Kuchnia ma zdecydowany charakter dzięki ścianom w odważnym odcieniu ochry, ale też własnoręcznie wykonanym czarno-białym wzorom. Podobne malunki znajdują się w pokoju obok. Na środku tymczasowo stoi ogromna żeliwna prasa drukarska.

 

IMG_4972 (1)IMG_4988

kaiko1

 

Co jest dla Ciebie ważne w mieszkaniu?

Kamila: Nie lubię obcych rzeczy w moim mieszkaniu, nawet jeśli jest to mieszkanie wynajmowane. Uważam, że rzecz jest dla danego człowieka, mieszkanie wśród obcych mebli jest dla mnie jak mieszkanie u kogoś. Ważnym meblem jest dla mnie stół. Staram się nie gromadzić wielu przedmiotów, kiedyś przez moment stałam się zbieraczem, ale przeprowadzki są bardzo uwalniające. Po paru przeprowadzkach, kiedy trzeba coś znieść, a potem wnieść, można łatwo oduczyć się gromadzenia. Większość rzeczy wynajduję na aukcjach internetowych lub po prostu korzystam z dobroci wystawek śmietnikowych.

Wśród zdobyczy Kamili są takie perełki jak: szafka na dokumenty wcześniej stojąca w przychodni, hoker od dziadka, szafka lekarska, marmurowe płytki znalezione na ulicy. W jej pokoju stoi też bardzo stara, drewniana drabina znaleziona na śmietniku przez per „siostrę” Agę.

Kamila: Czasami znajduję prawdziwe skarby, ludzie częto uważają, że są to śmieci, a ja myślę, że każdy przedmiot ma swoją duszę, wystarczy ją wyciągnąć i on już później błyszczy. Mam na przykład stary zegar, który przypomina mi zegar z dzieciństwa, taki sam stał w domu mojej babci, jakiś czas temu stwierdziłam, że muszę go mieć.

 

kaiko3

 

Na co dzień Kamila zajmuje się wytwarzaniem albumów pokrytych materiałami z odzysku. Pomysł pojawił się kiedyś, gdy zajmowała się scenografią na planie zdjęciowym. Potrzebny był album, więc go zrobiła.  Później wykonała parę albumów dla bliskich osób. I tak się zaczęło.

Kamila: Jako, że wcześniej moja praca wymagała tego, żebym była wszechstronna w robieniu pewnych rzeczy i kombinowała, że coś może wyglądać tak, ale może też przydać się do czegoś innego, to mam dosyć otwarty umysł w tej kwestii. Technicznie wiem jak pewne rzeczy rozwiązać. Kupiłam oprawę i karty, z czasem nauczyłam się, że papier ma włókna, że trzeba je odpowiednio ułożyć, żeby przedmiot służył na lata.

 

kaiko4

IMG_5030

kaiko4

 

Od pół roku Kamila zajmuje się tylko Kaiko, praca przynosi jej ogromną satysfakcję.

Kamila: Poznaję przy tym dużo osób, które doceniają moją pracę. Kiedy widzą album, są zachwyceni. Kaiko to nie tylko potrzeba zarabiania, ale też ideologia, nadzieja na to, że dzięki zdjęciom można nawiązać na nowo więzi rodzinne, dzięki rzeczy która jest dawana z moich rąk, mogą rozpocząć się dyskusje nad zdjęciem: a kto to jest, a gdzie to jest zrobione? Uważam, że zdjęcie które jest wydrukowane, to zdjęcie żywe.

Podobne odczucia mamy, co do mieszkania Kamili. Jest coś wyjątkowego w otaczaniu się przedmiotami, które są wytworem rąk własnych lub są na tyle stare, że upływ czasu i przechodzenie z rąk do rąk odcisnęły na nich swoje piętno. Jeśli tak jak my i Kamila doceniacie wartość analogowego przechowywania zdjęć, zajrzyjcie koniecznie tutaj.

Wywiad & tekst: Ola Koperda, zdjęcia: Ada Stańczak