Iluzja

Dziś kilka zdań o marce biżuteryjnej Iluzja. Piękna nazwa i kobiece projekty. Wyroby zdobią naturalne kamienie: granaty, słodkowodne perły, labradoryty, opale czy szafiry. 

Kasia Gomulska pochodzi z Gdańska tam się urodziła, wychowała i studiowała architekturę wnętrz na ASP. Rodzinne miasto opuściła parę lat temu, przeprowadziła się do Drezna, Warszawy, a później do siedliska na mazurskiej wsi. Ostatecznie wróciła do stolicy, a dokładnie na Saską Kępę, gdzie niebawem otworzy showroom. Zanim założyła Iluzję, malowała, tworzyła identyfikacje wizualne, projekty artystyczno-urbanistyczne i prowadziła pracownię projektowania wnętrz.

Jak mówi: „Chęć do tworzenia biżuterii narodziła się, kiedy przeniosłam się do domu na wsi, kiedy o moich wyborach zaczęła decydować intuicja, a nie ego. Wszystkie moje dotychczasowe wybory zawodowe okazały się spełnianiem złudnych marzeń. Postawiłam wszystko na jedną kartę i od tego momentu w moim życiu zaczęły się dziać rzeczy magiczne. Mimo zerowego salda na koncie krok po kroku udało mi się uruchomić markę. Wszystko mi sprzyjało, aczkolwiek logistycznie to był gigantyczny wyczyn”. 

 

 

 

 

Jak powstają nowe modele? „Można powiedzieć, że duży wpływ na projekty ma mój nastrój. Charakterystyczny dla Iluzji jest podział na otwarte kolekcje, które ewoluują. Wciąż pojawiają się nowe modele w ramach przyjętej dla danej linii estetyki. Ten podział miał źródło w moim osobistym, eklektycznym guście, w moim postrzeganiu świata i dostrzeganiu piękna we wszelkich jego manifestacjach, formach, znaczeniach, talizmanach. Poszczególne projekty powstają dość spontanicznie. Zazwyczaj wstępnie decyduję się na jakiś konkretny kamień, formę złotniczą, kształt, rodzaj biżuterii i zostawiam temat, żeby się ułożył”.

Kasia obecnie nosi modele z czarnymi perłami, ale ponoć zmienia się to jak w kalejdoskopie.