Dziś odwiedzamy Izę i Borysa. Oboje wraz z dwójką dzieci Hanią i Stasiem, mieszkają w Krakowie w Bronowicach. W pięknym budynku z klinkierowej cegły w odcieniu antracytu. Mieszkanie jest mocno przeszklone, zorientowane na wschód i zachód. Podczas naszej wizyty do salonu wpadają promienie zachodzącego słońca. Na dużej kuchennej wyspie czekają na nas dwie chałki drożdżowe. Smak dzieciństwa. Ale to nie wszystko. W trakcie spotkania Borys gotuje dla wszystkich kolację. Orecchiette carbonara i śliwki z rozmarynem pod kruszonką.
Jak znaleźliście to mieszkanie?
Iza: Mieszkania szukaliśmy około roku. Nie sprawdziły się ani agencje, ani internet. Trafiliśmy tutaj podczas sobotniego spaceru, tak po prostu. Na początku myśleliśmy o kamienicy, ale w momencie, w którym weszliśmy do tego mieszkania wiedziałam, że to będzie nasze miejsce na ziemi.
Wcześniej mieszkaliście w centrum miasta, jak wpłynęła na Was ta zmiana?
Iza: Budzimy się i mamy widok na drzewa, śpiewają ptaki! To bardzo dobra zmiana.
Jak powstał projekt mieszkania?
Borys: Inspirowaliśmy się magazynami wnętrzarskimi, przejrzeliśmy tysiące zdjęć na Pintereście, godzinami rozmawialiśmy z przyjaciółmi – architektami i uważamy, że projekt ciągle żyje…
Opowiedzcie trochę o pomieszczeniach:
Iza: Dla mnie ważna jest ergonomia wnętrza i przechowywanie. W łazience za lustrzaną ścianą mamy mnóstwo półek, wieszaków i kryjemy tam pralkę, suszarkę i resztę domowych sprzętów.
Borys: Umywalkę postawiliśmy na nietypowym stoliku rodem z poprzedniej epoki, któremu nadaliśmy nowe życie. Nie mamy też typowej kabiny prysznicowej, przestrzeń między umywalką a prysznicem rozdziela ciekawa konstrukcja lustra podwieszanego do sufitu.
Iza: W sypialni mamy szafę, duńską komodę, duże lustro. I tyle! Cenimy sobie prostotę, w naszym domu przeważające szarości i biel łamiemy starymi, wyszukanymi dodatkami. Frajdę sprawia nam poszukiwanie przedmiotów, które mają swoją historię, dlatego dużo czasu spędzamy na targach staroci.
Borys: Kuchnia! Tu toczy się prawdziwe życie. W kuchni przesiadujemy, rozmawiamy, gotujemy, droczymy się, czy odrabiamy lekcje. Przy wyspie, która jest sercem naszego domu, pijemy wino z przyjaciółmi i toczymy długie, nocne rozmowy.
Często gościcie znajomych?
Borys: Jasne. Nasz dom jest bardzo otwarty. Nasi przyjaciele wiedzą, że mogą wpadać bez zapowiedzi. Czasem przez weekend przewinie się kilkanaście osób! Lubimy mieć gości i lubimy dla nich gotować. “Nałogowo” gramy w karty!
Skąd pochodzicie? Czym się zajmujecie?
Borys: Ja pochodzę z Zagłębia, jednak większość mojego życia spędziłem w Krakowie. Lubię życie slow, pewnie dlatego, że kiedy byłem dzieckiem całe wakacje spędzałem na wsi. Lubię ludzi, lubię z nimi pracować i mam taki biznesowy mindset. Dlatego właściwie wszystko co robię zawodowo jest związane z zarządzaniem ludźmi i rozwojem biznesu.
Iza: Urodziłam się w Krakowie Jednak całe dzieciństwo mieszkałam w Miechowie, skąd pochodzi mój ukochany Tatuś. Od długiego czasu pracuję w Krakowskim Biurze Festiwalowym gdzie jestem Dyrektorem.
Czy po tylu latach pracy na tym stanowisku są dla Ciebie rzeczy, które są wyzwaniem?
Iza: Osiem lat w KBFie nigdy nie było nudne. Spektrum działań Biura jest na tyle ogromne i na tyle się zmienia, że nadal są rzeczy, które są dla mnie wyzwaniem. Lubię pracować z ludźmi, którzy kochają to co robią. Mam bardzo dobry zespół. Praca nie jest dla mnie tylko obowiązkiem, to moje życie. Przygoda, za którą czuję się odpowiedzialna. Takie stanowisko to także duży stres. Tym nie mniej, często sama sobie tej pracy zazdroszczę!
Twoje ostatnie osiągnięcie?
Iza: Takiego pięknego syna urodziłam.
Jak czujesz się po urlopie macierzyńskim?
Iza: Jestem raczej osobą czynu, szybko działam, lubię podejmować decyzje. Po urlopie stałam się dużo spokojniejsza, trochę zwolniłam. Inne rzeczy mają dla mnie większe znaczenie.
O czym marzycie? Co sprawia Wam przyjemność?
Borys: Marzy nam się wartościowy czas spędzony razem w podróżach lub rodzinne chwile we własnym drewnianym domu za miastem, który zachwyca pięknem górskich widoków i uspokaja powiewem morskiej bryzy.
Iza: Ja chcę żeby zawsze pachniało moim ciastem drożdżowym!
Zdjęcia: Konrad Jurek.