Dziś Hygge Odwiedziny zabierają Was nie do mieszkania, a do pracowni ceramicznej. Zaprosiła nas Kaja Sawicka, która rzeźbą i ceramiką zajmuje się od paru lat. Jej pracownia znajduje się w zakątku, o którego istnieniu nie miałyśmy pojęcia. Budynek mieści się w podwórzu przy ul. Lubicz – tuż obok peronu Dworca Głównego, przejeżdżające pociągi są na wyciągnięcie ręki. Zza okna cały czas słychać ich stukot. Kiedyś w tych zabudowaniach ulokowana była kuchnia i stołówka dla pracowników kolei. Teraz funkcjonuje tam parę pracowni. Wąskim korytarzem, wzdłuż ściany luksferów, wędrujemy do Kai.
Cała pracownia jest klimatyczna i dość mroczna. Zachodzące słońce prześwieca przez zakurzone przemysłowe okna, nadając miejscu przyjemną atmosferę. Przestrzeń wypełniona jest mnóstwem przeróżnych przedmiotów. W oko wpadają nam ceramiczne lalki w formie bączków, które można ożywić jednym tchnięciem ręki. Kaja mówi o nich: to dzikie, pierwotne kobiety. Czasem daje je w prezencie bliskim osobom i tak kilka sztuk rozjechało się po świecie. W każdym kącie czeka coś nowego: ceramiczne głowy, ręce i nóżki lalek, malutkie czerwone lakierki, które Kaja stworzyła do swojej pracy dyplomowej, szkliwione maski czy ceramiczne jeżowce.
Podczas naszej wizyty Kaja opowiada nam pokrótce o podstawowych metodach pracy z gliną i pokazuje swoje akcesoria rzeźbiarskie, które wyglądają trochę jak narzędzia z gabinetu dentystycznego. Strzykawki, wiertełka z różnymi nakładkami i szpachelki- czasami to właśnie dzięki nim, nadaje się rzeźbom niezwykle realistyczne kształty. Powstaje coś z niczego. I to „coś” zrobiło na nas wrażenie.
Kaja prowadzi warsztaty ceramiczne dla dzieci i dorosłych w domu kultury. Same miałyśmy ostatnio okazję uczestniczyć w takich warsztatach i uznałyśmy, że praca z gliną to niezwykle odstresowujące i przyjemne zajęcie – polecamy!
Dzięki za zaproszenie Kaja!
Wywiad & tekst: Ola Koperda, zdjęcia: Ada Stańczak