Kolaż No. 32

Joanna Muzyka Studio

Kolczyki, pierścionki i naszyjniki ze szkła pokryte płatkami złota. Zaskakujące? Dla mnie też! Dawno żadna biżuteryjna marka mnie tak nie zaciekawiła. Subtelne, nieregularne kolczyki Oceanic i przezroczysty pierścionek ze złotą kulką to chyba moi ulubieńcy, choć wybór modeli jest ogromny. Joanna, założycielka marki, o swojej pracy ze szkłem opowiada tak: „Moja przygoda ze szkłem zaczęła się podczas studiów na wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. W 2014 roku przekroczyłam jej próg i zaczęłam studiować «na szkle» – bardziej z ciekawości niż z wielkim planem na przyszłość. Gdy usłyszałam o studiach projektowych związanych ze szkłem, wydawało mi się to wręcz egzotyczne. Byłam ciekawa i nie mogłam nie spróbować. Z czasem nauczyłam się pracować ze świetlistą szklaną materią, która otworzyła przede mną ogrom możliwości”.

Jak to się stało, że z tego niekojarzonego z biżuterią materiału zaczęła tworzyć kolczyki i pierścionki? „Zanim zaczęłam projektować szkło, myślałam nad udaniem się na studia związane z biżuterią do Łodzi. Praca nad precyzyjnymi dziełami sztuki jubilerskiej bardzo mnie fascynowała. Ostatecznie podjęłam inną decyzję i z perspektywy czasu myślę, że pozostanie we Wrocławiu było dobrym wyborem. Ostatni rok studiów był dla mnie przełomowy. Pracowałam wtedy nad dużymi obiektami kształtowanymi w ogniu palnika, pochłonęło mnie to bez końca. W przerwach od pracy dyplomowej znajdowałam czas, by wrócić do trochę odepchniętej pasji do tworzenia biżuterii. Technika palnikowa, w której świetnie się odnalazłam, sprawiała mi wiele satysfakcji i dawała nieograniczone pole do poszukiwań. Te doświadczenia połączyłam z pasją do świata biżuterii. I stało się, jeszcze przed ukończeniem studiów (w 2019 roku) podjęłam decyzję o założeniu własnej marki”.

Pierwsze działania w szkle Joanna porównuje do szukania drogi po omacku: „Długie godziny szlifowania szklanych bryłek, by jak najbardziej przypominały sześcian, a nie dzieło surrealisty! Szkło nie wybacza błędów, uczy dokładności i pokory”.

Oprócz biżuterii Joanna stworzyła serię szklanych naczyń: „Bardzo lubię bawić się strukturą i formą szkła hutniczego. Dużo eksperymentowałam z odciskami roślin na szkle, stawiałam na zabawę kształtem, tworząc coś między sztuką użytkową a formą artystyczną. Projektowanie i wykonywanie naczyń to zupełnie inna skala działań, drugi biegun w stosunku do tego, co tworzę na co dzień. Praca w hucie to dużo większy rozmach w porównaniu do świata biżuterii. Bardzo cenię ten czas, kiedy to mogłam poeksperymentować ze szkłem w hucie”.

Inspiracje dają Joannie natura i obserwacja życia w mieście: „Struktury, dźwięki, emocje, promienie słońca padające na bruk i budynki. Zagwozdką jest to, w jaki sposób przetworzę dane wrażenie lub doznanie. Często jest też tak, że budzę się rano i już wiem, jakie elementy będą tworzyć nową kolekcję. Wtedy siadam do warsztatu i działam, szukam skali, bawię się formą”.

Nodi Studio

Porcelanowe kubki z dinozaurami i męskimi pupami, od takiego asortymentu zaczęła swoją markę Ania Marciniszyn. Ale to zaledwie początek, bo Nodi dopiero rusza ze swoją pracownią i piecem. Tymczasem do kubków dołączyły inne porcelanowe przedmioty i koszulki przygotowywane metodą sitodruku. Ania właśnie obroniła licencjat z wzornictwa na School of Form, to w trakcie studiów pokochała porcelanę: Co roku mieliśmy jakiś projekt z nią związany, a swój dyplom również zdecydowałam się stworzyć z tego materiału. Zawsze najłatwiej było mi przelewać pomysły właśnie na porcelanę. Totalnie zakochałam się w jej delikatności, ale też w precyzji, jakiej wymaga, i w pokorze, której uczy. Wiele w procesie może nie wyjść właśnie przez «kaprys» porcelany i trzeba się z tym pogodzić. Wiedziałam, że chcę mieć kiedyś swoje studio, i po godzinach pracy u zaprzyjaźnionej marki robiłam hobbystycznie rzeczy, które później stały się flagowymi produktami Nodi. Odzew na moją raczkującą na Instagramie markę okazał się większy, niż przypuszczałam. Tworzę to, co w danym momencie czuję, a najważniejsze jest dla mnie to, żeby ktoś, kto kupi naczynie Nodi, miał lepszy humor, korzystając z niego”.

I ten cel udało się chyba osiągnąć. Ania wszystko projektuje i wykonuje sama. Nazwa powstała po przestawieniu liter w słowie dino”. Sklep online powstanie już niedługo! Podobno pojawi się więcej talerzy i misek.

CUDO

Marka kosmetyczna stworzona w zeszłym roku jako wynik rozmów Leny Polok z klientkami sklepu Zmysły&Co., który założyła z mamą w Katowicach. W CUDO znajdziecie piękne, minimalistyczne, szklane opakowania z kremami, olejami i hydrolatami. Kolory miały nawiązywać do odcieni skóry. Jak mówi Lena: CUDO jest naturalnym krokiem w rozwoju naszego konceptu. 2 lata temu sprzedawałyśmy głównie kremy, balsamy do ciała i ust, czasem jakiś peeling czy świeczkę. Dzisiaj klientki testują, próbują, znają swoją skórę, ich rytuały pielęgnacyjne składają się z kilku elementów. Można powiedzieć, że zestaw, który proponujemy, w połączeniu z dokładnym oczyszczaniem jest już normą. Do tego dochodzi zdrowa moda na szczotkowanie ciała na sucho. Nie wymyśliłyśmy niczego nowego! CUDO to dobre i proste produkty odpowiadające zarówno na potrzeby kosmetyczne, jak i estetyczne”.

A co było wcześniej? W zasadzie od początku drogi zawodowej zajmuję się marketingiem i komunikacją. Siedziałam po uszy w świecie retailu, szybkiej konsumpcji i wielkich marek. Jak to zwykle bywa w tego typu historiach, pewnego dnia po prostu zdecydowałam, że już mi to nie służy. Nie mając bliżej określonego planu, zrezygnowałam z bezpiecznego etatu w korporacji na rzecz znalezienia nowej ścieżki. Pojechałam na wakacje i… otworzyłam sklep w Chałupach. Przygoda miała trwać 2 miesiące, jednak w tym roku powtórzę ją po raz czwarty. Na polskim wybrzeżu brakowało miejsca z polską, młodą i odpowiedzialną modą, naturalnymi kosmetykami, oryginalną biżuterią. Wszystkie «kontenery» oferowały ten sam kolorowy i sportowy asortyment. Przypadkiem wpadł mi w ręce całkiem spory lokal na jednym z kempingów na Helu. Stworzyłam w nim Helbazar – miejsce w luźnym stylu boho pełne polskich, niszowych marek. Przyjęło się zaskakująco dobrze. Po pół roku powstał miejski i bardziej przemyślany koncept Zmysły&Co.”.

Sama Lena używa na zmianę hydrolatu z geranium (wzmacnia naczynka) i jałowca (łagodzi opuchliznę), oleju z dzikiej róży (odmładza) i kremu ze skwalanem (mocno nawilża).