Kolaż No. 49

Wiosną znów pojawia się chęć na mniejsze lub większe zmiany. Dotyczą one i tego, jak mieszkamy. Przesadzamy kwiaty, czegoś się pozbywamy, coś dodajemy, robimy remonty. Często potrzeba nam świeżości i koloru. Oto trzy wyjątkowo barwne propozycje od polskich marek. 

PLEASE TOUCH

 

Gdzieś wpadłam na zdjęcie ich stolika łączącego ciekawą formę, kolor oraz kamień i ten projekt mnie zaskoczył. Miło było odkryć, że tworząca go marka jest polska, a do tego to ich niejedyny interesujący pomysł. Mowa o Please Touch i małym stoliku KID 04 o wyjątkowej konstrukcji bez żadnych elementów montażowych, składającej się z trzech perfekcyjnie dopasowanych części. Do wyboru: błękitna, limonkowa, czerwona i czekoladowa podstawa z lakierowanej płyty meblowej oraz taki sam matowy blat (dostępny jest też kamienny: trawertynowy albo marmurowy). Marka istnieje od kilku miesięcy, a tworzą ją architekci Weronika i Mateusz, na co dzień projektujący wnętrza. Ich pierwszy projekt mebla powstał dwa lat temu i był to stół jadalniany z nogą pokrytą niebieskim futrem. „Choć dzisiaj skupiamy się na nowych projektach, ten pierwszy był dla nas bardzo ważny. W planach mieliśmy całą kolekcję futrzanych mebli, ale okazało się, że futro, które wykorzystaliśmy, pochodziło z pokazu Prady i nie będzie już dostępne. Aktualnie szukamy alternatyw i na pewno wrócimy z futrzanymi projektami. Jako Please Touch chcemy tworzyć odważne, przykuwające uwagę wzory. Skupiamy się na poszukiwaniu nowych połączeń w formie, kolorze i teksturze”. I to, jak widać w tym, co stworzyli do tej pory, dobrze im wychodzi. Lampka stołowa KID 01 łączy bejcowane drewno, transparentne i kolorowe ornamentowe szkło. Ściągając jeden klosz, możemy zmieniać jej formę i moc światła. Lustro KID 05 nie tylko pozwala nam się przejrzeć, a samo w sobie stanowi ozdobę ściany. „Fascynuje nas łączenie tego, co nieoczywiste, nowoczesnych form z tradycją i wspomnieniami – tworzenie przedmiotów z duszą, które opowiadają historię. Please Touch to przestrzeń, w której możemy realizować wszystkie nasze pomysły bez żadnych ograniczeń. Działamy intuicyjnie, tworzymy rzeczy, które nam się podobają, nie zastanawiamy się, który kolor będzie miał największe grono odbiorców. Cieszymy się procesem. Notatniki pękają od projektów, mamy nadzieję, że będziemy mogli pokazywać ich coraz więcej”.


KRUSZ CERAMIKA

 

Nigdy nie przekonywał mnie kolor czerwony. A jednak, co nadal mnie zaskakuje, ostatnio się to zmienia. I tak na przykład wyjątkowo spodobały mi się talerze z energetycznym czerwonym gradientem od Krusz Ceramika. Jak po nitce do kłębka, kolejne były ich czarki i miseczki. Krusz powstał cztery lata temu. Założyły go Asia Kurkiewicz – z wykształcenia dietetyczka oraz Kamila Kozłowska – fotografka. Poznały się podczas sesji fotograficznej jednej z cateringowych marek. Zaczęłyśmy spędzać ze sobą coraz więcej czasu i doszłyśmy do wniosku, że obie mamy dosyć pracy na etacie i marzymy o czymś więcej. Początkowo marka nosiła nazwę Krusz Vintage i zajmowała się renowacją mebli oraz sprzedażą ceramiki z drugiej ręki. Z czasem okazało się, że to za mało. Po dwóch latach pojawiła się w nas potrzeba robienia czegoś bardziej twórczego i tak narodził się pomysł na własną pracownię ceramiczną. Z minimalnym kapitałem, ale dużym zapałem postanowiłyśmy zaryzykować”. Sporo czytały, oglądały i słuchały. Uczyły się metodą prób i błędów. Kolekcje, które tworzymy, są bardzo różnorodne. Jednym z kluczowych obszarów naszej działalności są współprace z restauracjami i kawiarniami, dla których tworzymy ceramikę użytkową w większych ilościach. Bestsellerem stała się czarka w kształcie serca wyróżniona przez redakcję magazynu »Vogue Polska«, a naszym ulubionym produktem jest wazon z wgnieceniami, które za każdym razem robimy ręcznie, dzięki czemu nie ma dwóch takich samych egzemplarzy”. Poza tworzeniem własnych wzorów dziewczyny tworzą i te na zamówienie, a także prowadzą warsztaty ceramiczne. Ich pracownia mieści się w centrum krakowskiej Krowodrzy, w budynku pełnym innych kreatywnych miejsc. To przestrzeń, w której dzielimy się swoimi technikami, opowiadamy o procesie twórczym i pokazujemy, że praca z gliną może być czymś więcej niż tylko rzemiosłem, sposobem na relaks, wyciszenie i twórcze spełnienie”.


TWIRL

 

Podpórki do roślin, które zamiast znikać między liśćmi, same mają być dobrze widoczne. A to dlatego, że w końcu zamiast nijakimi patykami są ciekawymi wizualnie elementami. Marka Twirl Studio istnieje ponad pół roku, a idea zakiełkowała w głowie Natalii Gemel po tym, jak sama szukała estetycznych i funkcjonalnych podpórek do kwiatów do swojego mieszkania. „Zorientowałam się, że rynek zupełnie nie spełnia moich oczekiwań. To był impuls do stworzenia własnego rozwiązania. Inspiracją do wykorzystania druku 3D były dla mnie formy zaprezentowane w Design Museum w Londynie, które całkowicie otworzyły moją głowę na możliwości tej technologii. Druk 3D pozwala nie tylko na szybkie prototypowanie, ale również dzięki odpowiedniemu profilowaniu i wykończeniu umożliwia tworzenie gotowych, jakościowych produktów. To sprawiło, że mogłam szybko testować pomysły i wprowadzać na rynek produkty, które nie tylko są praktyczne, ale przede wszystkim cieszą oko”. Aktualnie Twirl skupia się na akcesoriach roślinnych, jednak w przyszłości planuje poszerzyć portfolio. Dziś to trzy modele podpórek: Whimsy, Giggle i Doodle w różnych kolorystycznych opcjach. To intensywne, charakterne, jak i bardziej pastelowe odcienie. Natalia, która zajmuje się w Twirl wszystkim od koncepcji, przez modelowanie 3D, dobór palety kolorystycznej, aż po realizację, ukończyła Wzornictwo Przemysłowe ze specjalizacją projektowanie 3D na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie oraz UX/Product Design na Uniwersytecie SWPS. Twirl tworzy, jednocześnie pracując w jednej z krakowskich agencji projektowych.