Paul Lynch, Pieśń prorocza, tłum. Kaja Gucio, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2024
Od kilku lat na polskim rynku czytelniczym obserwuję ogromny boom na literaturę irlandzką. Systematycznie wzrasta liczba tłumaczonych na polski książek pochodzących z Wysp, i – muszę przyznać – sięgam po nie z rosnącym apetytem. Szczególnie jeśli nadmienimy, że wiele z ukazujących się tytułów to finaliści bądź laureaci prestiżowego Bookera. Do mojej wydłużającej się listy książek do przeczytania dołączył właśnie nowy tytuł – Pieśń prorocza Paula Lyncha, powieść nagrodzona w 2023 roku Bookerem właśnie.
Ta mroczna, gęsta proza pokazuje państwo podczas kryzysu oraz człowieka w sytuacji granicznej. Lynch przedstawia wizję Irlandii ogarniętej wojną domową, kraju, który za wszelką cenę i wszelkimi sposobami postanawia walczyć z tymi, którzy przeciwstawiają się władzy. Przemoc, prześladowania, uliczne walki są na porządku dziennym. Na tle rozpadającego się państwa widzimy jednak coś ważniejszego – rozpad rodziny, który zaczyna się w momencie, kiedy po męża głównej bohaterki przychodzi policja państwowa. Sytuacja iście kafkowska, gdzie „ktoś musiał zrobić doniesienie”, a każdy jest czemuś winny. Eilish Stack, naukowczyni i matka czwórki dzieci, rozpoczyna więc dramatyczną walkę o ocalenie rodziny, o wyrwanie dzieci z coraz większego chaosu i przemocy.
Groza, która stopniowo narasta, zamienia rzeczywistość w koszmar. Państwo musi kontrolować wszystko, bo bez tego nie jest w stanie funkcjonować. Demokracja nie jest czymś, co zapewni ład społeczny. Zabijanie pluralizmu przyczynia się jednak do mordowania najmniejszej komórki społecznej – rodziny. Rozpaczliwe działania głównej bohaterki, aby do tego nie dopuścić, to główna oś narracyjna powieści. Oś wzruszająca, pokazująca, czym jest miłość i odpowiedzialność za własne dzieci. Ile matka jest w stanie poświęcić i do czego się posunąć, aby chronić tych, którzy dla niej są najważniejsi. Porywająca, mroczna i gęsta literatura.