Najlepsze piosenki 2018

Autor: Radek Kocjan

Jedną z najgorszych możliwych odpowiedzi na pytanie o to, czego słuchają wasi nowi znajomi jest: „wiesz, tego i tamtego”. Najczęściej oznacza ona, że po prostu nie będziecie w stanie się ze sobą dogadać i że wasza nowa znajomość musi umrzeć. Chciałem w ten sposób powiedzieć, że napisałem bardzo dobry pierwszy akapit dla cyklu muzycznego, który będzie pojawiał się co tydzień na Hygge, świetna robota, gratulacje – jest w nim śmierć, alienowanie innych i bardzo zła porada.

Eklektyczny gust zazwyczaj obejmuje tak wiele gatunków, że równie dobrze można byłoby go nie mieć, prawda? Dla ludzi o wyrafinowanych preferencjach, którzy najprawdopodobniej lubią rysować różne wykresy, zbiór ludzi lubiących foie gras nie ma wspólnych elementów ze zbiorem ludzi lubiących serowe Cheetosy. Człowiek zaangażowany w kulturę muzyczną we właściwy sposób, nie może traktować większości tego, co słyszy, poważnie. Najlepiej byłoby zamknąć się w izolowanej akustycznie piwnicy z dziesięcioma starannie wybranymi winylami, bez radia i internetu, które tylko wprowadzają zamieszanie i przeszkadzają w słuchaniu muzyki. Szybki rzut oka na listę moich ulubionych piosenek mijającego roku uświadomił mi, że urządzając swoją piwnicę, powinienem pomyśleć o tym, by było w niej wifi i serowe Cheetosy.

Poniżej znajdziecie listę około trzydziestu piosenek, które powstały w 2018 i które z jakichś powodów wpadły mi w ucho i w nim zostały do końca roku. Są wśród nich utwory, za które najprawdopodobniej pójdę do więzienia. Jest też kilka piosenek, które koincydentalnie polubiła krytyka muzyczna. Ogólnie nic do siebie nie pasuje, całość nie tworzy jasno zdefiniowanego kształtu i trwa przynajmniej o połowę za długo. Dokładnie tak samo, jak rok 2018.

 

 

Żeby poczytać więcej wpadajcie na Czajnik vs Toster.