Pat Guzik – Chcę pozostać przy idei slow fashion i żyć spokojnie

Wywiad: Ola Koperda / Zdjęcia: Kuba Kaczmarczyk, Dawid H. Groński

 

Dziś wpadamy z wizytą do pop-up shopu Pat Guzik przy Józefińskiej w Krakowie (czynny do 8 lutego). Pat dziewczyna z podkrakowskich Klucz po studiach filozoficznych trafiła do Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru, żeby przeczekać rok przed zdawaniem na rzeźbę, na którą ostatecznie nie startowała. Jej ostatnia kolekcja We All Come From a Place inspirowana wschodnimi motywami to m.in.: oversizowe, uniseksowe t-shirty i longsleeve’y, skarpety z wężami, koszule z ośmiornicami, a także plisowane spódniczki zero waste.

Szkołę Projektowania ukończyłaś w 2010 roku, przez kolejne lata stworzyłaś 3 kolekcje i to właśnie ta trzecia Heaven is a place on earth pozwoliła ci wypłynąć na szerokie wody. Jakie wydarzenie było przełomowe dla twojej kariery projektantki?

Pat: Przełomem była wygrana w konkursie EcoChic Design Award  (obecnie obecnie Redress Design Award) w Hongkongu w 2016 roku. Kolekcja powstała zgodnie z ideą mody zrównoważonej, z materiałów z przetworzonych odpadów. Nagrodą było zaprojektowanie upcyclingowej, kapsułowej kolekcji dla luksusowej marki Shanghai Tang, łączyło się to z przeprowadzką do Hongkongu. Po powrocie dostałam zaproszenie do pokazania swojej kolekcji na Fashion Stage podczas Open’er Festival 2017 i to po nim moje ubrania zaczęłam widywać na ulicach coraz częściej.

Stworzyłaś wtedy lżejszą, uliczną i użytkową kolekcję We All Come From a Place ilustracjami Mateusza Kołka.

Pat: Tak, to moja pierwsza sprzedażowa kolekcja, produkcyjnie przygotowana tak, by móc odszyć daną liczbę sztuk. Z Mateuszem przy kolekcjach współpracujemy od kilku lat. Znamy się jeszcze dłużej, to Mateusz jest autorem mojego logotypu – a ten powstał, gdy jeszcze żadne z nas nie myślało, że kiedyś będziemy razem wypuszczać regularne kolekcje i pokazywać je w tak odległych nam miejscach. Po kolekcji z EcoChic Design Award okazało się, że świetnie się uzupełniamy, a ilustracje Mateusza opowiadają historie naszych doświadczeń i obserwacji. Staramy się budować labirynt symboli. Możesz oczywiście znaleźć tam nasz klucz, ale bardziej istotna jest dla nas indywidualna interpretacja odbiorcy. Spotkaliśmy w Hongkongu ludzi, którzy opowiadali, że odnaleźli w tej kolekcji dużo punktów wspólnych z tym, co obecnie dzieje się w ich życiu. Przede mną decyzja, czy sprzedawać projekty w sklepach stacjonarnych w Azji. Niełatwo coś w tej kwestii postanowić, bo nie chcę wytwarzać zbyt dużo, ponieważ wtedy sama zacznę zmagać się się z problemem, który chcę wyeliminować: z nadprodukcją rzeczy tony wyrzucanych ubrań są jednym z głównych powodów zanieczyszczenia środowiska. Mam też ograniczony team i to, co robię, robię w mojej małej skali. Chcę pozostać przy idei slow fashion i żyć spokojnie, to jest dla mnie dobre tempo.

 

 

 

 

 

 

Swoje ubrania odszywasz lokalnie.

Pat: Znam swoje szwaczki, mam z nimi dobre relacje. Chcę, by każdy, kto uczestniczy w procesie tworzenia moich ubrań, dobrze zarabiał. Wiem, że mogłabym robić to taniej i szybciej, ale postępuję inaczej, jest to świadomy wybór. Być może to naiwne, niebiznesowe, ale taka jest idea mojej marki. Staram się działać odpowiedzialnie przy produkcji zużywać jak najmniej materiału i nie pozostawiać wiele ścinków, m.in. dlatego moje ubrania produkowane są w jednym rozmiarze.

Zanim powstała ostatnia kolekcja, przez parę lat musiałaś sobie radzić, a nie jest to nadal łatwe w polskich warunkach. Co robiłaś?

Pat: Przez cały czas się dokształcałam. Byłam m.in. w Hiszpanii na Akademii Szycia Ręcznego i Konstrukcji, by móc usamodzielniać się w tym, co robię. Cały czas uczę też studentów i nie zamierzam z tego rezygnować. W międzyczasie współpracowałam przy sesjach z “Wysokimi Obcasami”. Teraz już mogę się skupić na marce, moje kolekcje w końcu się finansują.

Nowa kolekcja zostanie zaprezentowana w marcu w Kanadzie.

Pat: Będzie to kolejna kolekcja stworzona zgodnie z zasadami mody zrównoważonej, sporo elementów zostanie wykonanych metodą rekonstrukcyjną, będę bazować na odpadach tekstylnych, porzuconych wcześniej asortymentach. Będzie w niej więcej europejskich inspiracji, ale trochę Wschodu pozostanie!

 

 

 

 

Co najbardziej lubisz w projektowaniu?

Pat: Etap researchu i przegadywanie pomysłów. Inspirują mnie kultura, różnice, historie, np. ta: dziewczyna z Japonii robi lunchboxy inspirowane polskimi zespołami heavy metalowymi.

Jak ubierasz się ty sama?

Pat: Chodzę w swoich rzeczach, głównie w samplach testuję nowe modele. Ale kupuję głównie w second handach. Mam też trochę perełek po mamie.

Co cię relaksuje?

Pat: Czas na wsi w domu taty, gdzie jest zakaz używania smartfonów (śmiech).