Paulina Kołaczek: Kobiety mają prawo oglądać filmy dla dorosłych

Paulina Kołaczek:

Kobiety mają prawo oglądać filmy dla dorosłych

Autor: Aleksandra Koperda
Zdjęcia: Michał Lichtański
Data: 03.02.2021

„Dla mnie rozmowa o seksualności nigdy nie była tabu, ale dziś nadal czuję, że jestem w mniejszości. 10 lat temu z przyjaciółką założyłam bloga Girls Watch Porn, bo stwierdziłam, że warto mówić o seksie głośno. Pewnie na takie podejście miało wpływ to, że wychowałam się w Hiszpanii” – mówi Paulina Kołaczek, którą odwiedzamy w jej mieszkaniu w Szczecinie. Dziewczyny pisały o relacjach damsko-męskich, wychodząc poza ich stereotypowe pojmowanie. 3 lata temu to Paulina przejęła stery w GWP, do bloga dołączyła marka odzieżowa, ale idea pozostała: „Marka powstała jako naturalna konsekwencja walki o kobiecą podmiotowość seksualną. Współczesny feminizm pokazuje, że pornografia nie musi być patriarchalną opresją wobec kobiet. Kobiety mają prawo oglądać filmy dla dorosłych. Bycie osobą seksualną nie sprawia, że traci się na wartości jako człowiek. Pozornie jest to tak oczywiste, a jednak nasza kultura sprawia, że często czujemy, jakby było inaczej”. Blog nadal istnieje, możecie na nim znaleźć rozmowy z kobietami, recenzje zabawek erotycznych czy listy najciekawszych filmów porno.

Jak trafiłaś do Szczecina?

Pochodzę z Wielkopolski, w wieku 15 lat przeprowadziłam się z rodzicami do Hiszpanii do  Castellón de la Plana w Walencji, spędziłam tam 8 lat. Na studia wróciłam jednak do Polski i od tamtej pory żyję w Szczecinie. Spędzając co roku wakacje w Polsce, tęskniłam za krajem, językiem, kulturą. Hiszpania wydaje się miejscem, w którym żyje się powoli i lekko, jest w tym dużo prawdy, ale mnie to powolne życie męczyło. Chciałam mieć też polskich znajomych, zazdrościłam moim rówieśnikom z rodzinnego miasta choćby tego, że mogli przeżyć wspólnie studniówkę.

Co robiłaś, zanim powstało Girls Watch Porn?

Jestem graficzką, pracowałam też jako stylistka. Zanim powstało GWP, przez 2 lata prowadziłam swoją pierwszą markę odzieżową, jednak tamten pomysł się nie sprawdził, popełniłam pewnie parę błędów, może byłam za młoda. Zrobiłam sobie przerwę od prowadzenia działalności i pracowałam na etacie jako graficzka/projektantka w dużej firmie produkującej dekoracje na przyjęcia. Zarobione tam pieniądze przeznaczałam na inwestowanie w GWP. Wznowiłam firmę, chcąc stworzyć markę odzieżową, choć praktycznie nie miałam na to budżetu. Za to, co udało mi się zarobić na etacie, kupowałam towar do swojego sklepu online. Zaczęłam od T-shirtów i czapek z daszkiem, potem przyszedł czas na bluzy. Kiedy do sprzedaży trafiły pierwsze rzeczy odszyte w Polsce, płakałam ze wzruszenia.

GWP ma już 10 lat, pewnie wtedy poruszane przez was tematy były jeszcze bardziej kontrowersyjne niż teraz. Jednak konsekwentnie prowadziłyście bloga i nie zmieniłyście jego profilu. Wymagało to sporo samozaparcia?

GWP istnieje od 10 lat, ale miało swoje wzloty i upadki. Tak naprawdę przez pierwsze kilka lat bloga prowadziła moja przyjaciółka Paulina. Pomysł był wspólny, ale to ona swoimi tekstami przyciągnęła na blog sporą grupę wiernych czytelników. Ja w tamtym czasie stworzyłam tylko logo. Następnie jeszcze wspólnie nagrywałyśmy na YouTube filmiki o tej samej tematyce, co ciekawe, w tamtych czasach głównymi odbiorcami naszych treści byli mężczyźni. Myślę, że to dlatego, że te kilka lat temu nikt nie łączył hasła Girls Watch Porn z feminizmem. To po prostu wydawało się ciekawe, kiedy 2 dziewczyny otwarcie mówiły o tym, że lubią seks i oglądają filmy dla dorosłych. Teraz jest zupełnie inaczej, GWP śledzą głównie kobiety, doskonale rozumieją, co chcę przekazać tym hasłem. Coraz więcej kobiet nie wstydzi się swojej seksualności i tak naprawdę to myślę, że dopiero teraz jest odpowiedni czas dla mojej marki. Cieszę się, że byłam konsekwentna i się nie poddałam.

Teraz, kiedy istnieje też marka odzieżowa, to ty zajmujesz się projektowaniem?

Zajmuję się wszystkim. Odpowiadam za stronę graficzną, projektuję ubrania, robię sesje zdjęciowe, ogarniam sprawy techniczne.

Jakie są twoje projekty?

Początkowo były to same T-shirty. Zresztą ten z napisem Girls Watch Porn to nadal bestseller. Czasami trochę szaleję, spełniam moje dziecięce marzenia: powstają falbaniaste topy, tiulowe halki. Lubię te stereotypowo dziewczęce rzeczy. Kocham różowy, często projektuję „na różowo” nie tylko dla swojej marki, ale też dla innych klientów. Projektując, lubię sięgać pamięcią do kolorowych czasów mojej młodości, inspirować się strojami lalek Barbie czy Czarodziejki z Księżyca. Jak wielu twórców i twórczyń w podobnym do mnie wieku uwielbiam lata 90.

Oprócz koszulek w GWP znajdziemy przede wszystkim bieliznę, np. majtki z napisem Bon Appetit albo z haftowaną cipką. Masz swoje ulubione projekty?

Mam sporo ulubionych projektów, praktycznie za każdym razem, kiedy wprowadzam do sprzedaży coś nowego, to wydaje mi się, że to najfajniejsza rzecz, jaką stworzyłam do tej pory! Niestety zwykle dzieje się tak, że to, co mi najbardziej się podoba, najgorzej się sprzedaje. (śmiech) Moje ulubione produkty na GWP to tiulowe halki w gwiazdki, satynowe kimona z brokatowymi nadrukami na plecach (szczególnie to różowe z złotym napisem „Fight like a girl”), kopertowe koszule i spodnie kuloty z tkanin w moje autorskie wzory, maxi spódnice z kieszeniami. Ostatnio moim absolutnym faworytem są czarne welurowe dresy z wyhaftowanym tęczowym znaczkiem.

Jak ty sama lubisz się ubierać? Co pociąga cię estetycznie?

Mimo że w ofercie mojej marki dominują czerń i róż, to są to chyba najrzadziej noszone przeze mnie kolory. I jak w świecie mody kocham szalone projekty, np. duetu Viktor & Rolf czy Jeremiego Scotta, tak na co dzień ubieram się dosyć casualowo. W mojej szafie dominują biel, beż i brązy oraz klasyczne fasony, natomiast wydaje mi się, że moje stylizacje wcale nie są nudne. Klasykę lubię doprawić czymś nieszablonowym, czymś, co zwróci uwagę, bo lubię ją na siebie zwracać, a mój styl to coś, czym kocham się bawić. Zorganizuj przebieraną imprezę, a będę na niej pierwsza.

Zbierasz zabawki, nie tylko te erotyczne. Kiedy się to zaczęło? Co masz w swojej kolekcji?

Od lat fascynuje mnie branża zabawkarska. Kiedy dorastałam, na chwilę musiałam odstawić tę zajawkę, bo myślałam, że to coś dziwnego w tym wieku, ale stwierdziłam, że nie ma nic wstydliwego w takim hobby. Kolekcjonuję zabawki vintage, sporo mam w mieszkaniu rodziców. Moje ulubione to zestawy Polly Pocket z lat 80. i 90., ale też w zasadzie wszystko, co w tamtych czasach wypuszczał Mattel z myślą o dziewczynkach. Muszę naprawdę walczyć ze sobą, żeby nie inwestować w zabawki, ale tylko dlatego, że mieszkałabym wtedy w domku dla lalek. To zajmuje sporo miejsca! Poza zabawkami vintage skuszę się czasami na coś, co aktualnie jest na rynku. Często śmieję się, że mam najbardziej bezużyteczną wiedzę w tym temacie, znam branże zabawkarską na tyle, że wiem, w co inwestować teraz, żeby za kilka lat sprzedać to z dużym zyskiem. Prawda jest jednak taka, że nie mam sumienia pozbyć się czegokolwiek ze swojej kolekcji, mimo że mogłabym na tym sporo zarobić.

Opowiedz jeszcze coś o mieszkaniu. Jak tu trafiłaś?

Mieszkam tu 2 lata, szukałam mieszkania w kamienicy i to się udało. Kiedy tu weszłam, poczułam, że to przestrzeń, jakiej mi potrzeba. Kuchnia jest taka, jaką zastałam, reszta rzeczy przyjechała ze mną. Kupiłam kanapę i lodówkę, a pozostałe meble zdobyłam na fejsbukowych grupach typu Uwaga! Śmieciarka jedzie. Stół dostałam od rodziców, bo uważają, że w każdym mieszkaniu musi być porządny stół. (śmiech) Mieli rację, przydaje się, pakuję na nim zamówienia. To pierwsze mieszkanie, które mogę urządzić tak, jak chcę. Jeśli chcę kropki na ścianie, to będę je mieć. Lubię eklektyzm, przestrzenie, które są wypełnione, czuję się w nich dobrze, choć mam tu nieco infantylnych elementów. Nie lubię pustki. Lubię otaczać się niecodziennymi przedmiotami, ponieważ stymulują mnie do kreatywnego działania. Nie potrafię pracować w uporządkowanym miejscu, zawsze mam wokół siebie masę rzeczy. Za każdym razem, kiedy próbuję wprowadzić do swojego życia jakiś system, zaczynam się gubić. Wiele osób stwierdzi, że to nie przedmioty tworzą dom, ale dla mnie te moje skarby go tworzą. Przeprowadzałam się już ponad 10 razy, ale część z nich zawsze mam ze sobą.

Co daje ci wytchnienie, szczególnie w tych pandemicznych miesiącach?

Wieczorna kąpiel w wannie pełnej piany. Puszczam muzykę i leżę. Poza tym medytacja oraz projekty, które robię z czystej przyjemności i tylko dla siebie.