Martyna i Daz – czyli ulica Kraszewskiego po raz trzeci

No i po raz kolejny wracamy na ulicę Kraszewskiego. Następne Hygge Odwiedziny, to Martyna Wilde i Daz Wilde. Mieszka z nimi pies Benio. Ich dom to przedziwna kamienica, której fasadą byłyśmy zachwycone podczas wizyty u Magdy Milejskiej. Nie sądziłyśmy, że dowiemy się kto mieszka w tym budynku, a tym bardziej że będziemy w nim gościć. Zbiegów okoliczności jest więcej, gdy dostałyśmy kontakt do Martyny okazało się, że jedna z nas poznała ją wiele lat temu na jednej z imprez. Wtedy Martyna opowiadała o planowanym wyjeździe do Tajlandii.

 

IMG_8b

 

Martyna od 2013 roku prowadzi markę modową Mapaya, od niedawna działa też sklep stacjonarny przy Józefa 3. Daz jest grafikiem i muzykiem. Z wizytą wpadamy tuż przed wyjazdem Martyny do Azji.

Przed przeprowadzką na Kraszewskiego, Martyna przez jakiś czas żyła w Bieszczadach, Anglii i w Krakowie. Na Kraszewskiego wprowadzili się już razem, trzy lata temu. Wcześniej wielokrotnie jeździli tą ulicą marząc o zamieszkaniu w jednej z kamienic. Ulica kojarzyła im się z poprzednim domem w Bristolu. Podskórnie czuli, że to ich miejsce. Kolejny zbieg okoliczności: wiele lat temu Martyna właśnie w kamienicy, w której teraz mieszkają była parokrotnie, mieściła się tam wtedy drukarnia. Martyna drukowała w niej swoje wizytówki.

 

IMG_2

IMG_6166 copy

IMG_6173 copy

 

4

 

1

 

IMG_6120 copy

6

 

Jak to się się stało, że ostatecznie zamieszkaliście właśnie tu?

Martyna: Pewnego dnia przejeżdżaliśmy tą ulicą i zauważyliśmy baner informujący o sprzedaży. Ja w ważnych momentach życia działam bardzo intuicyjnie. Zadzwoniliśmy i przyszliśmy zobaczyć mieszkanie, było ono dość zaniedbane, ale poczułam, że to jest nasz „dom”. To bardzo dziwne, bo nasze poprzednie mieszkanie na Ruczaju wydawało się być o wiele ładniejsze. Od momentu gdy się tu wprowadziliśmy, pierwszy raz w swoim życiu poczułam coś, co można nazwać zakorzenieniem. Wcześniej przez wiele lat czułam się niezwiązana z żadnym miejscem, wiele lat jeździłam po świecie i zmieniałam mieszkania. Momentami pomieszkiwaliśmy u znajomych. To miejsce dało nam poczucie zakorzenienia. To jest nasz dom. Tu zaczęliśmy nowy etap. To miejsce ma dla mnie magiczną moc.

Daz: Wcześniej żyliśmy w zawieszeniu, cały czas chcieliśmy gdzieś wyjeżdżać. Od momentu gdy tu zamieszkaliśmy wszystko zaczęło się układać na nowo.

Powiedzcie coś o waszej ulicy i okolicy.

Martyna: To jest nieprawdopodobna ulica. Znamy wielu mieszkańców, mamy wspaniałych sąsiadów. Od jakiegoś czasu staramy się o to by ją zrewitalizować i zasadzić na niej drzewa, po to by rosły tu jak kiedyś. Dzięki naszej sąsiadce Justynie udało się postawić ławki na skwerku obok. Ludziom zależy żeby było tu fajnie. Kocham tu mieszkać, bo mamy społeczność sąsiedzką. Wszyscy się znają, pomagają sobie, mamy  na ulicy kultowy sklepik “Hipcio”- który istnieje od kilkudziesięciu lat,  to jest trochę centrum życia sąsiedzkiego i centrum informacyjne. No i Błonia- gdzie spotykają się wszyscy psiarze z okolicy.

 

IMG_6222 copy

IMG_5

IMG_6238 copy

 

Daz jak Tobie żyje się w Krakowie?

Daz:  Pierwszy kontakt z Krakowem miałem kiedy poznałem Martynę, moje pierwsze doświadczenia tu, to bycie turystą. Potem zamieszkaliśmy razem i zacząłem tu pracować. Teraz mam tu paru znajomych z Anglii. Czuję się tu jak w domu, jest mi tu wygodnie. Miasto nie jest za duże, jest w sam raz. Kraków jest trochę nostalgiczny.

 

3

 

To może przejdźmy do remontu, co musieliście zmienić? Kto nad tym pracował?

Daz: Problemem było światło, tu nie ma go za dużo. Ale nie było z naszej strony dużej ingerencji w układ mieszkania.

Martyna: Tak naprawdę mieszkanie cały czas się zmienia. To czego potrzebowaliśmy, to wpuścić do środka więcej światła, dlatego w miejsce części ścian wstawiliśmy szklane tafle. To były jedyne większe prace. Mieszkanie remontowaliśmy małym nakładem finansowym. W kuchni za gipsową ścianką pod paroma warstwami farb dokopaliśmy się do rysunków, które musiały zostać narysowane przez dziecko, które kiedyś tu mieszkało. W zasadzie większość remontu zrobił własnoręcznie Daz. Malował ściany, zrywał starą farbę z drewnianych drzwi. Ekipę remontową mieliśmy tylko do dużych prac – hydraulicznych/elektrycznych.

Daz: Starą farbę z drzwi ściągałem dwa tygodnie!

 

IMG_6171 copy

IMG_7a

IMG_6290 copy

 

Skąd macie wszystkie przedmioty, meble?

Martyna: Mamy tu zbieraninę rzeczy z naszych poprzednich mieszkań, trochę nowego, trochę starego. Na ścianach mamy obrazy Daza. Dużo drobiazgów jest z azjatyckich podróży. Najczęściej to wyroby lokalnych artystów. Krzesła, które stoją przy stole to prezent ślubny od mojej mamy, są kupione w Bristolu, dopiero kiedy przywieźliśmy je tu, to odkryliśmy, że są wyprodukowane w Polsce! Wcześniej nie mieliśmy co robić z przedmiotami, które kupiliśmy lub dostaliśmy, nie mieliśmy prawdziwego domu, teraz w końcu mamy miejsce gdzie możemy coś przywieźć.

 

IMG_7

IMG_6303 copy

 

A skąd Twój pomysł na Mapayę?

Martyna: Gdy mieszkaliśmy w Anglii, bardzo dużo podróżowaliśmy, moja siostra mieszkała w Azji. Często tam bywałam i zaczęłam zastanawiać się jak pokierować swoim życiem tak, żeby podróż była stałym elementem. Żebyśmy po każdym powrocie z Azji nie musieli układać wszystkiego na nowo. Zaczęłam poznawać tam ludzi, z którymi mogłam zacząć coś tworzyć. Azja zainspirowała mnie pod kątem tkanin, technik, rzemiosła. I podjęłam decyzję. To duże wyzwanie. Mentalnie musiałam się nastawić na myślenie, że muszę być samowystarczalna, że będę prowadzić swój biznes. To nie jest łatwe, być niezależnym.

 

Daz_Martyna_by_bianca (1)

Daz_Martyna_by_Bianca_12

Daz_Martyna_by_Bianca_3 (1)

 

Dziękujemy Martyna i Daz! Żeby zobaczyć Mapayę wpadajcie tu www.mapaya.pl  albo na Józefa 3 w Krakowie.

Wywiad & tekst: Ola Koperda, zdjęcia: Ada Stańczak, zdjęcia Martyny i Daza: Bianca Vasconcellos.