​​Jeden dzień z wizyt w lizbońskich galeriach sztuki

Czy Lizbona może być europejską stolicą sztuki? Ile jest galerii i miejsc ze sztuką w mieście? Kim są osoby tworzące lokalną scenę artystyczną? 

Choć pierwsze skojarzenie z Lizboną nie łączy się ze sztuką współczesną, miejsce to ma wiele do zaoferowania w tym temacie. Od kilku lat funkcjonuje tu inicjatywa, która nazywa się Mapa das artes i pokazuje wszystkie rodzaje miejsc w obszarze miasta, które zajmują się sztuką – muzea, galerie komercyjne, instytucje, fundacje i przestrzenie niezależne. Jest to dobre i łatwo dostępne wprowadzenie do zwiedzania lokalnej sceny sztuk wizualnych. 

W trakcie mojej zimowej wizyty w stolicy Portugalii postanowiłam zajrzeć do kilku galerii, które śledzę od dłuższego czasu, ale dawno nie miałam okazji odwiedzić ich jednego dnia. Zrobiłam tak zwanego art toura. Przeszłam się po dzielnicach Estrela, Rato, okolicach Castelo de São Jorge i Intendente, a skończyłam w Belém. Do większości tych miejsc można dotrzeć klasycznym tramwajem numer 28. 

Galeria Foco oddalona jest od mojego mieszkania o 10 minut spacerem, więc to od niej postanawiam zacząć. Zaraz przy wejściu witają mnie jej właściciel, Francuz Ben Gonthier i Johnny, jego wielki labrador. Wystawa, która otworzyła się z początkiem lutego, to „Chest against the back” Manuela Tainha, młodego portugalskiego malarza, który w swojej praktyce eksperymentuje z chlorem, tkaniną i nićmi. Na wystawie premierowo znalazły się również nowe rzeźby, wykonane z resztek pochodzących z fabryki aluminiowych elementów Grupo Navarra w Bradze. 

Zdjęcie Galeria Foco

Manuel, którego praktyka związana jest z lokalnym kontekstem przede wszystkim poprzez nawiązania do historii portugalskiej architektury i przemysłu, umiejętnie wykorzystuje przestrzeń galerii, aby oprowadzić zwiedzających po swoich starych i nowych fascynacjach. Sama galeria też jest wyjątkowa, ponieważ znajduje się w byłym salonie samochodowym. Symbolem jej przeszłości jest winda samochodowa, umieszczona w środku wnętrza. 

Galeria Foco działa na scenie lokalnej i międzynarodowej od prawie ośmiu lat. Współpracuje między innymi z takimi artystami i artystkami jak Pauline Guerrier, Mia Dudek czy Márcio Vilela. Foco funkcjonuje w stałych godzinach otwarcia od wtorku do soboty. 

Zdjęcie Galeria Foco

Drugim miejscem, które odwiedzam na swojej trasie, zaledwie 15 minut spacerem pod górkę od Foco, jest nowo otwarta galeria stworzona przez Polkę Izabelę Depczyk – Her Clique. Sam projekt funkcjonuje już kilku lat, jednak dopiero w tym roku doczekał się swojej głównej przestrzeni. W samym sercu Castelo – pomiędzy zamkiem, punktami widokowymi i turystami, Iza w lutym tego roku otworzyła miejsce dedykowane sztuce kobiet i osób niebinarnych. Inauguracyjna wystawa „MALCRIADAS” prezentuje prace dwudziestu jeden osób artystycznych, które są związane z jej platformą internetową Her Clique. Na wystawie zobaczymy prace takich osób jak Alicja Biala, Ethel Coppieters, Tracey Emin, Nadine Faraj, Sarah Faux, Citlali Haro, Katarina Janeckova, Jane Kaplowitz, Monica Loya, Shona McAndrew, Marilyn Minter, Zanele Muholi, Lara Nasser, Anya Paintsil, Katarzyna Przezwanska, Erin M. Riley, Filipka Rutkowska, Kate Simon, Masha Silchenko, Betty Tompkins, Augustina Wang.

Zdjęcie Her Clique
Zdjęcie Her Clique

Zewnętrzny taras, otoczony przez sąsiednie budynki, to idealne miejsce na spotkania wokół teorii i praktyki sztuki, sprzyjające budowaniu społeczności i swobodnej atmosfery do rozmowy. Sama przestrzeń Her Clique ma być nie tylko miejscem do pokazywania sztuki, ale też tworzenia jej, zatem jest to dopiero początek tej historii. 

W tym momencie Her Clique można odwiedzać po wcześniejszym umówieniu wizyty. 

Zdjęcie Her Clique

Z Castelo wsiadam w tramwaj 28 i jadę nim przez większą część trasy aż do przystanku koło Jardim da Estrela – pięknego parku, w którym tropikalne rośliny spotykają się z oczkami wodnymi i placem zabaw. Trzy minuty od przystanku mieści się nowa siedziba Galerii Madragoa. Jej dyrektorem jest Włoch Matteo Consonni, który od 2015 roku prowadzi galerię reprezentującą międzynarodową grupę artystów. W galerii wita mnie Orsola Vanocci Bonsi, która odpowiada za przestrzeń i relacje z artystami. Aktualnie pokazywana jest wystawa „A Cadência de uma Chama” Gonçalo Preto, portugalskiego malarza, który dzieli swój czas pomiędzy Rhode Island i Lizbonę. Jego malarstwo to poetyckie kompozycje, powstałe na bazie jednego koloru, opowiadające historie o zacieraniu się granicy między fikcją a realnością. Dzięki użyciu proszku szklanego na płaszczyźnie pomalowanego farbą olejną płótna prace z tytułowej serii nabierają rytmu i przyciągają uwagę w trakcie oglądania wystawy. 

Zdjęcie Galeria Madragoa

Wnętrze galerii zostało zaaranżowane tak, aby pokazywać kameralne wystawy i tworzyć komfortową przestrzeń do pracy dla zespołu. 

Zdjęcie Galeria Madragoa

Galeria Madragoa jest obecna na większości dużych targów sztuki na świecie, skutecznie wypracowując swoją renomę. Współpracuje z takimi artystami jak Buhlebezwe Siwani, Joanna Piotrowska, Enzo Cucchi czy Jaime Welsh. 

Galerię można odwiedzić w stałych godzinach otwarcia od wtorku do soboty. 

Lizbona wciąż potrafi mnie zaskakiwać. Mimo naszej paroletniej intensywnej relacji nadal są momenty, w których zastanawiam się, czy naprawdę znam to miasto. Spacerując pomiędzy galeriami, przypadkowo trafiam na uliczki, które zatrzymały się w czasie i są znane jedynie swoim mieszkańcom. Historia miasta to kilka stuleci rozwoju i upadek, skomplikowana relacja z oceanem i naturą, dalekomorskie podboje i problemy społeczno-ekonomiczne w kraju. Portugalia położona jest na samym krańcu Europy, z pozoru na uboczu. Tutaj czas płynie wolniej, ale zorganizowanie. Istnieją zasady, według których funkcjonuje społeczeństwo i miasto. Na przystankach pasażerowie i pasażerki ustawiają się w kolejki, żeby wejść do autobusu. Nie wolno ich omijać. W kawiarniach i sklepach spożywczych obowiązuje kolejność obsługi według numerków z bilecików pobieranych przy wejściu. Nie masz numerka – jest duża szansa, że nie zostaniesz obsłużony. 

Po drodze, w przerwie na kawę, zastanawiam się, jaką rolę w mojej relacji z Portugalią pełnią drobne przedmioty. Uwielbiam spędzać czas na targowiskach wśród staroci. W Lizbonie najsłynniejsze takie miejsce to Feira da Ladra („Targowisko Złodziei”) odbywające się we wtorki i soboty na ulicach dzielnicy Graça. Historie przedmiotów piszą szerszą narrację o miejscu. W polskiej literaturze z motywami portugalskimi na myśl przychodzi mi od razu książka Samotność Portugalczyka Izy Klementowskiej, w której jeden z rozdziałów poświęcony jest historii feiry – jej ludzi i przedmiotów. 

Po przerwie ruszam dalej w trasę zimowego art toura. Odwiedzam galerię 3+1 Arte Contemporânea, którą wspólnie prowadzą Jorge Viegas i James Steele – australijsko-portugalski duet. Galeria niedawno świętowała swoje 10. urodziny, z okazji których przeniosła się w zaciszny róg placu blisko jednego z najbardziej pokręconych skrzyżowań w mieście, w dzielnicy Rato. Na dwóch piętrach mieści się przestronna przestrzeń wystawowa, sporej wielkości show room i magazyn z pracami artystów. W drzwiach wita mnie Charlotte, energiczna spanielka właścicieli, której towarzyszy James. Aktualna wystawa to „It’s painted on her shirt in capitals” portugalskiego artysty João Ferro Martins. 

Zdjęcie Galeria 3+1 Arte Contemporânea

Za kilka dni otworzy się kolejna, tym razem młodej Portugalki Inês Brites, ale jeszcze udaje mi się wskoczyć na chwilę do techniczno-muzyczno-abstrakcyjnego projektu João, który znany jest ze swoich instalacji tworzonych na bazie przedmiotów codziennego użytku i instrumentów muzycznych. Całość jest mocno doprawiona odniesieniami do świata teatru i szerzej – instytucji kultury. 

Galeria 3+1 otwarta jest w stałych godzinach, codziennie od wtorku do soboty. 

Zdjęcie Galeria 3+1 Arte Contemporânea

Na sam koniec zostawiam sobie wizytę w jednym z oddziałów Galerias Municipais w Belém, dokąd dojeżdżam tramwajem numer 15. Ten oddział nazywa się Galeria Avenida da Índia i mieści się w obszernym budynku magazynowym za Centro Cultural de Belém. Akurat w trakcie mojej wizyty odbywa się pierwsza z dwóch odsłon „Contemporânea Film(e). More-than-Human Perspective on Technology and Futurity”. W ciągu trzech miesięcy w ramach projektu kuratorka Celina Brás prezentuje prace video szóstki portugalskich osób artystycznych. Wszystkie prace jako wspólny mianownik zakładają krytyczną refleksję nad technologią i jej relacje z człowiekiem. Ja oglądam prace Alice dos Reis, Andrei Santany i Diogo Evangelisty i zostaję z poczuciem niedosytu, chciałabym więcej.

Lizbońskie Galerias Municipais znajdują się w pięciu lokalizacjach i każda z nich jest warta odwiedzenia, chociażby ze względu na ich architekturę czy sąsiedztwo. Szczególnie polecam wybrać się do tej w dzielnicy Alvalade. W dos Coruchéus, kompleksie z lat 70., na parterze mieści się Galeria Quadrum, a powyżej ponad pięćdziesiąt miejskich pracowni dla artystów i artystek. 

Wszystkie oddziały galerii miejskich otwarte są od wtorku do niedzieli, z przerwą na lunch między godziną 13 a 14. 

Zostając w Belém, można zwiedzić też muzeum MAAT – Museu de Arte, Arquitetura e Tecnologia i Museu Berardo albo złapać prom i przepłynąć na drugą stronę Tagu do Casa da Cerca w Almadzie. 

Czy Lizbona jest stolicą sztuki? Tego wciąż nie wiem, ale wiem za to, że zostało mi kilka dzielnic z galeriami do odwiedzenia następnym razem. Z Belém jadę do domu, bo zaczęło padać i nie lubię pastéis de nata

Kasia Sobczak mieszka w Sopocie, czas pracy dzieli pomiędzy Sopot a Lizbonę i czasami Skandynawię. Aktualnie na co dzień tworzy program sztuk wizualnych i rezydencji w sopockim Goyki 3 Art Inkubatorze, skąd często podróżuje po Europie i Azji w poszukiwaniu inspiracji do projektów, wystaw, tekstów i fal do surfingu. W Lizbonie mieszkała 5 lat, w trakcie których regularnie kuratorowała wystawy, organizowała wydarzenia i oprowadzała po lizbońskich galeriach i pracowniach artystów.