Katarzyna Wyszkowska: Podczas procesu twórczego towarzyszy mi masa wątpliwości

Katarzyna Wyszkowska:

Podczas procesu twórczego towarzyszy mi masa wątpliwości

Autor: Aleksandra Koperda
Zdjęcia: Michał Lichtański
Data: 21.12.2023

Katarzynę Wyszkowską, absolwentkę Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki oraz Wydziału Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie odwiedzamy w jej pracowni, w której możemy zobaczyć prace artystki z różnych okresów twórczości: obrazy, rzeźby, ceramikę. Dzieciństwo Katarzyny przypadło na lata 90., czasy, gdy na dobre zagościł w Polsce kapitalizm, dlatego w jej pracach znajdziemy odniesienia do pozornego sukcesu transformacji, kwestii społeczno-politycznych, realiów pracy zarobkowej czy związków pomiędzy jednostką a systemem.

Ostatni rok był dla ciebie łaskawy, twoje prace mogliśmy zobaczyć na wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych. Między innymi w Cricotece i HOS-ie.

Tematyka wystawy w HOS-ie dotyczyła czasu transformacji ustrojowej i tego, jaka jest recepcja reform Balcerowicza z perspektywy naszego pokolenia, relacji pomiędzy kapitalizmem a pamięcią. Wystawę zrealizowaliśmy razem z Adamem Nehringiem oraz Adamem Kozickim. Kolejna wystawa zbiorowa (we współpracy z Adamem Nehringiem oraz Pawłem Olszewskim) była w Rondzie Sztuki w Katowicach. Opowiadała o relacji pomiędzy kapitalizmem a pamięcią. O tym, jak funkcjonuje pamięć w czasach, kiedy wszystko możemy sobie wygooglować, a z drugiej strony nasza uwaga jest nieustannie rozpraszana przez przebodźcowującą codzienność. Ja skoncentrowałam się na pewnym wycinku tego tematu, którym jest tzw. kapitalizm inwigilacji. Interesuje mnie, w jaki sposób gromadzone są nasze dane behawioralne poprzez różne aplikacje i w jaki sposób są one potem wykorzystywane. W jednej z instalacji prezentowanych na tej wystawie zilustrowałam zestaw przykładowych sytuacji związanych z tym, jak logika kapitalizmu inwigilacji uobecnia się w różnych sferach naszej prywatności i jak modeluje nasze zachowania. 

Niedawno zakończyła się ekspozycja mojej indywidualnej wystawy „Omnia” w Cricotece, w przestrzeni Cloakroom, dedykowanej młodym twórcom i twórczyniom. Przygotowując się do niej, zajmowałam się popkulturowymi mitologiami, wyobrażeniami dotyczącymi figury genialnego artysty. Istotny był dla mnie też kontekst historyczno-społeczny, który wpłynął na ukształtowanie się takiego kompleksu wyobrażeń o procesie twórczym i specyfice pracy artystycznej. Ciekawa była również konfrontacja z tą instytucją, która jest związana ze spuścizną Tadeusza Kantora. Na tę wystawę przygotowałam cykl monumentalnych gwaszy, które swoją estetyką oraz rozmieszczeniem przestrzennym miały przywodzić na myśl kościelne ołtarze. Muszę przyznać, że była to jedna z ważniejszych dla mnie do tej pory wystaw i będę ją na pewno ciepło wspominać, również ze względu na bardzo jakościową współpracę z kuratorem Kamilem Kuitkowskim. Obecnie przygotowuję kolejną indywidualną wystawę, tym razem w prywatnej galerii Szara Kamienica.

Studiowałaś malarstwo, jednak to nie był twój pierwszy wybór.

Od młodego wieku obecne było u mnie zainteresowanie wszelkimi plastycznymi aktywnościami. Natomiast ja podejmując decyzję związaną z przyszłym kierunkiem studiów, miałam poczucie, że wybór czegoś stricte artystycznego to może nie jest najlepsza droga. Wydawało mi się wtedy, że konserwacja dzieł sztuki będzie czymś optymalnym, złotym środkiem, że będę w stanie połączyć konkretny zawód z moją praktyką artystyczną. Ale okazało się, że kompletnie inaczej wygląda to w praktyce. Poszłam na tę konserwację, ale tak naprawdę cały czas miałam poczucie, że to, co faktycznie chcę robić w życiu, to jest tworzenie własnej sztuki, a nie konserwowanie cudzej. Na trzecim roku podjęłam w końcu decyzję, że nie będę jednak z tej konserwacji rezygnować i cierpliwie czekałam do momentu, aż będę w stanie łączyć to ze studiowaniem malarstwa. I dopiero na piątym roku konserwacji, w momencie, kiedy zaczęłam robić dyplom, poszłam na malarstwo, od razu na drugi rok. Było to bardzo, bardzo intensywne połączenie. W ramach dyplomu przeprowadziłam konserwację dziewiętnastowiecznego obrazu, uszkodzonego w wyniku pożaru. 

Dopiero na czwartym roku malarstwa, po obronie mogłam się skoncentrować wyłącznie na nim. Wreszcie miałam czas, żeby trochę bardziej poeksperymentować i wtedy też zaczęłam podejmować pierwsze próby z innymi mediami, pierwszymi pracami przestrzennymi, z rzeźbą, ceramiką.

 

A jak wyglądał twój dyplom na malarstwie?

Był to cykl prac przestrzennych, dwie z nich są tutaj obecne. To Księstwo GóralskieRestauracja Alcatraz. Zajmowałam się socjologiczno-antropologicznym podłożem przekazów brandingowych związanych z pewnymi miejscami w różnych miastach w Polsce, które zwróciły moją uwagę ze względu na swój absurdalny charakter. Były to różne punkty usługowe czy restauracje, gdzie na poziomie komunikacji wizerunkowej tych miejsc zawierano interesująco niespójne dodatkowe treści. Na przykład Księstwo Góralskie. Sama idea tego miejsca jest dla mnie o tyle intrygująca, że jest tu warstwa fikcji historycznej o góralskich arystokratach i próba przetworzenia dziedzictwa materialnego tego regionu, tak żeby zrobić z tego atrakcyjny produkt dla współczesnych, zamożnych turystów. Albo właśnie restauracja Alcatraz, która znajdowała się w centrum Krakowa i oferowała potencjalnym gościom doświadczenie mające imitować życie w celi więziennej. To ciekawy przykład romantyzowania amerykańskiego systemu penitencjarnego. 

Jak wygląda proces powstawania samej pracy? Korzystasz ze szkicowników czy forma prac nie jest do końca zaplanowana?

Częściowo to proces intuicyjny, a częściowo podążanie za planem. W pierwszej kolejności podejmuję podstawową decyzję, czy praca będzie w formie płaskiej, czy będzie rzeźbą. Jeżeli dana sytuacja jest bardziej wielowymiarowa, bardziej złożona, to często mam poczucie, że nie zmieszczę się na płaskiej powierzchni i wtedy powstaje praca przestrzenna. Robię notatki, ale one są bardziej słowne, hasłowe, raczej nie wykonuję szkiców kompozycyjnych, najwyżej tworzę ogólny zarys. Mam pewne wyobrażenie wizualnego, artystycznego, plastycznego efektu, estetyki tej pracy, ale w zasadzie w trakcie tworzenia wszystko się doprecyzowuje. Wychodzę od tego, jaka to ma być konstrukcja, czy ma być zwarta, czy bardziej ażurowa, jakiego materiału użyję. Efekt zatwierdzam w trakcie pracy, akceptuję, że okej, idę w tę stronę, ale to często odbiega dość mocno od mojego pierwotnego wyobrażenia. 

Co ciekawe pomysły, jak coś ma wyglądać czy o czym ma opowiadać dana praca, pojawiają się u mnie tylko poza pracownią. Tu w zasadzie realizuję wyłącznie już tę fizyczną część pracy. Pomysły przychodzą w różnych codziennych sytuacjach: kiedy jadę pociągiem czy przed snem. 

 

Czy wszystkie obiekty wykonujesz samodzielnie? 

Tak i uwielbiam ten etap. Nie tylko ten koncepcyjny, który jest dla mnie dużo trudniejszy, a właśnie pracę manualną i fizyczną, która jest dla mnie po prostu bardzo przyjemna. Powoli uczę się też korzystać z nowych narzędzi. Jakiś czas temu kupiłam wyrzynarkę do drewna, która na początku mnie przerażała, a teraz nabieram w korzystaniu z niej coraz większej pewności. Często pracuję ze spoiwami, z żywicą epoksydową. Przez jakiś czas zastanawiałam się nad zlecaniem wykonania pewnych fragmentów prac, ale czuję, że nie byłabym w stanie oddać nawet części tej kontroli nad efektem pracy. Jestem trochę control freakiem.

Część elementów, które są w każdym z obiektów, to gotowe przedmioty, zazwyczaj jednak przeze mnie w jakiś sposób przetworzone. Choć sporo z nich po prostu robię sama np. z mas modelarskich. Zbieram też różne przedmioty, które potencjalnie mogą mi się przydać w przyszłości albo kiedy mam już pomysł na konkretną pracę. 

 

Czy prace dotyczą czasem bezpośrednio twojego życia lub doświadczeń?

Jeżeli w ogóle wykorzystuję sytuacje z moich prywatnych doświadczeń, to raczej tylko wtedy, kiedy jest to pretekstem do opowiedzenia o szerszym zjawisku. Na przykład mam taki obraz All My Past Homes, który stanowi zbiór zapamiętanych przeze mnie przestrzeni wszystkich wynajmowanych przeze mnie mieszkań. Ale myślę, że ten obraz opowiada również o nieustannej mobilności i nieprzewidywalności życia młodych (i nie tylko) osób, bo konieczność wyprowadzki w rezultacie nagłego podniesienia czynszu przez kaprys właściciela mieszkania jest doświadczeniem powszechnym.

 

Tworzysz kilka prac jednocześnie?

Bardzo rzadko. Wolę w pełni skoncentrować na jednej pracy. Tak samo nie potrafię pracować jednocześnie nad dwoma wystawami. Muszę sobie to czasowo rozłożyć. 

 

Jakie emocje towarzyszą ci podczas pracy?

Podczas procesu twórczego towarzyszy mi masa wątpliwości. Zwłaszcza na początkowych etapach, kiedy tak naprawdę ja jeszcze nie wiem, w jakim stopniu uda mi się osiągnąć zadowalający mnie efekt. Bo nie ze wszystkich jestem zadowolona w równym stopniu. Z niektórych po czasie już niespecjalnie. Tworzeniu każdej nowej pracy towarzyszy obawa, że to będzie brzydkie, nieczytelne, niemożliwe do rozkodowania i niezrozumiałe. Zawsze wtedy sporo marudzę przyjaciołom. Często przesyłamy sobie nawzajem szkice, dzielimy się wątpliwościami. To jest pomocne. Natomiast kiedy przychodzą te ostatnie etapy, w przypadku rzeźby to dodawanie końcowych detali, a w przypadku obrazu to nakładanie ostatniej warstwy laserunków, to jest to cudowne uczucie. To już jest po prostu czysta frajda. Wtedy wiesz, że to już jest koniec i przychodzi satysfakcja, a nawet poczucie ulgi. I to jest dla mnie jeden z najlepszych stanów. 

Data exhaust, olej na płótnie, 14×110, 2023

One More Nap, 75 cm x 90 cm x 65 cm, 2022

All my past homes, olej na płótnie, 140 x 100 cm, 2022

Wystawa Omnia, Cricoteka 2023
Data Exhaust,  210 cm x 117 cm x 159 cm, 2023