Kolaż No. 46

Mamy jesień, choć wyjątkowo ciepłą to powoli, powoli powietrze zmienia zapach, spadają liście, a my wieczór coraz częściej mamy chęć spędzić pod kocem w domu. Ja w te jesienne wieczory mam nadzieję zrobić rzeczy, które odkładałam od paru miesięcy. Może się uda. Tymczasem podpowiadam, że możecie np. wydrukować zdjęcia zrobione w ciągu lata, ogrzać się pod kolorową pościelą i zerknąć na bursztynową biżuterię przypominającą ciepłe dni.

PARADA

 

Parada, czyli ręczniki, pościele, tapety, sitodruki projektowane przez przyjaciół: Grzegorza Polańskiego i Klaudię Kozińską. Poznali się jeszcze w czasach licealnych na plenerze malarskim, później studiowali na warszawskiej ASP, a rok temu pojawił się pomysł stworzenia wspólnej marki. Premiera pierwszej kolekcji Parady odbyła się w sierpniu tego roku. 

„Sama wizja marki była dla nas oczywista, bo rysowanie, wycinanie, tworzenie kompozycji, potrzeba koloru i form są podstawą naszych artystycznych działań i przyjemną codziennością. Chcieliśmy stworzyć markę zgodną z naszą estetyką i naszymi wartościami. Dążyliśmy do tego, aby produkty, które oferujemy, były bliskie sztuce i działaniom plastycznym, żeby były kolorowe i radosne” – opowiadają.

Żeby tak się stało, sami zajęli się znalezieniem producentów, zbudowaniem strony, zaplanowaniem social mediów, wykonaniem większości zdjęć i zaprojektowaniem wzorów. „W naszym logotypie, który też stworzyliśmy razem, pojawiają się kolorowe kształty – po jednym na każdą literę naszej nazwy. Właśnie te sześć kolorów plus biel i czerń wykorzystaliśmy, projektując naszą pierwszą kolekcję”.

Każdy z produktów dostępny jest w dwóch wzorach. Jeden projektowała Klaudia, drugi Grzegorz. Każdy ze wzorów wytworzony jest lokalnie i w małym nakładzie. „Współpracujemy z krawcową w Warszawie. Tapety wykonujemy wyłącznie na zamówienie, pod konkretny wymiar ściany tak, aby nie produkować zbędnych odpadów. Printy wydrukowaliśmy własnoręcznie w jednej z warszawskich pracowni sitodruku”.

PRINTIMI

 

Kiedyś, by zobaczyć zdjęcia, trzeba było je wywołać. Sama mam bardzo dużo albumów wypełnionych wspomnieniami, jednak w pewnym momencie przestały powstawać kolejne, zdjęcia kończyły swój żywot w telefonie. Czasem niektóre z nich warto jednak wydrukować. Szczególnie jeśli album może wyglądać tak, jak chcemy. 

Printimi działa od 2007 roku w Tarnowie, jednak od wiosny tego roku w edytorze na ich stronie można zaprojektować własną fotoksiążkę. To, co mnie się spodobało to to, że Printimi oferuje tekstylne oprawy, które są bliższe mojej estetyce. Do wyboru mamy trzy materiały w kilku kolorach, m.in. len, kartki o różnych grubościach, a na okładce można wytłoczyć dowolny napis. 

Kiedy już zaplanujemy, jak ma wyglądać nasz album, czekamy około tygodnia na realizację i zdjęcia zostają z nami na lata, nie znikną, nawet jeśli zmienimy telefon. Taki album może być dobrym prezentem na święta, ale pewnie warto sprawić taki i sobie.

ORO DE BALTICA 

 

Kolejna biżuteryjna marka, która wpadła mi w oko. Oro de Baltica tworzona jest przez mieszkańców Gdańska parę Martynę i Adriana. A jeśli Gdańsk, to bursztyn. 

Mieszkamy od dziecka w mieście uznawanym za stolicę bursztynu, kamień ten jest więc nam bardzo dobrze znany. Nie raz zbieraliśmy go na plaży po burzy, widzieliśmy go na rzemykach wśród wakacyjnych stoisk z pamiątkami czy w formie masywnej biżuterii zdobiącej witryny sklepów jubilerskich na najpiękniejszej ulicy Gdańska Mariackiej. Unikalność bursztynu zawsze robiła na nas ogromne wrażenie. Wielość wariantów kolorystycznych, drobne niedoskonałości, zmiany kolorów w zależności od kąta padania promieni słonecznych to wszystko sprawia, że jest on całkowicie niepowtarzalny.

Niestety bursztyn wciąż kojarzy się praktycznie tylko z biżuterią dla dojrzałych kobiet. Tworząc markę Oro de Baltica, zależy nam na odczarowaniu tego wyjątkowego kamienia z powszechnych stereotypów”. Tak powstały delikatne naszyjniki z bursztynową zawieszką czy minimalistyczne kolczyki z nieoszlifowanym bursztynem. Czasem bursztyn łączony jest z koralem, tanzanitem czy turkusem. Każdy produkt jest tworzony na bieżąco.

W Oro de Baltica za projekty biżuterii odpowiedzialna jest Martyna. To ona odpowiada za część kreatywną. Adrian zajmuje się marketingiem, zarządza sklepem internetowym, pozyskuje komponenty oraz planuje realizację strategii biznesowej związanej z rozwojem marki i dba o nią. Dziś oboje nadal pracują zawodowo poza Oro. Adrian zarządza działem marketingu w firmie produkującej suplementy diety, Martyna jest prawnikiem. Przez łączenie dwóch światów marka nie rozwija się tak szybko, jak może byśmy tego chcieli, jednak krok po kroku będziemy rozwijać ten projekt”.

Tworząc nowe projekty, w pierwszej kolejności przygotowuję kilka wariantów i sama je testuję. Sprawdzam, jak biżuteria sprawuje się w praktyce. Czy wygodnie się ją nosi? Czy rozmiar jest odpowiedni? Czy nie ma problemu z zapięciem? Jaki bursztyn powinien zostać użyty? Dzięki temu niwelujemy ryzyko popełnienia niepotrzebnych błędów, a nasi Klienci mogą otrzymać produkt wykonany z najwyższą starannością. Wszystko to wymaga nie lada precyzji, jednak dla mnie jest to również odprężające, ponieważ pozwala przez chwilę odciąć się od codzienności” mówi Martyna.