Orage Studio: Bufiaste rękawy, troczki, falujące kołnierzyki

Orage Studio:

Bufiaste rękawy, troczki, falujące kołnierzyki

Autor: Aleksandra Koperda
Zdjęcia: materiały producenta
Data: 06.12.2023

Bufiaste rękawy, troczki, falujące kołnierzyki – te elementy znajdziemy na ubraniach Orage Studio. To młoda, jeszcze mała marka tworzona przez Kingę Janochę. Nowe modele powstają dwa razy do roku, choć są one na tyle uniwersalne, że można je nosić przez wszystkie sezony. Bawełniane koszule i wełniane golfy w odcieniach różu, połyskujące sukienki, unisexowe spodnie w paski do chodzenia zarówno po domu, jak i po mieście. Każdy wzór jest mocno oryginalny, ale wydaje się, że można je łączyć i powstanie coś jeszcze piękniejszego. 

Te wszystkie formy i kolory pojawiły się w głowie twórczyni Orage Studio – Kingi Janochy, która we Wrocławiu studiowała coś, co nie kojarzy nam się z kreatywnością, a mianowicie finanse i rachunkowość. Jak mówi Kinga, z perspektywy czasu było to dobrą podstawą do tego, czym zajmuje się aktualnie. „Jednak już podczas studiów wiedziałam, że mam nieco inne plany niż moi znajomi z roku. Lubiłam przedmioty związane z finansami, ale księgowanie setek operacji na czystej kartce papieru (ręcznie!) zdecydowanie nie było na moją cierpliwość. Po studiach przeprowadziłam się do Warszawy, kolejno na rok do Paryża, a dziś mieszkam w Luksemburgu, ale też czuję, że to miejsce na chwilę. Swoją »karierę zawodową« rozpoczęłam w SMYK-u, w Dziale Mediów Społecznościowych. Dużo się nauczyłam, ale poczułam, że od open space wolę bardziej kameralne warunki. Po przeprowadzce do Paryża rozpoczęłam staż w firmie Saas. Biuro mieściło się w 8. dzielnicy, miałam widok na najpiękniejsze kamienice, wiedziałam już, że lubię pracę w środowisku, gdzie nic nie jest niemożliwe, należy jedynie dobrze przedstawić argumenty. Chociaż była to firma bardziej związana z technologią, trafiłam na świetnych ludzi i pracowałam głównie z markami modowymi, tak też poleciałam do Mediolanu zrealizować projekt z PINKO. Przy okazji stażu otrzymałam wiele rad odnośnie do mojej marki. To upewniło mnie w decyzji o wystartowaniu jak najszybciej. W tym momencie skupiam się na rozwoju Orage, ale też wspomagam dział marketingu w brandzie L37, głównie pracując nad komunikacją marki w mediach”. 

Zamiłowanie do mody pojawiło się u Kingi już w nastoletnich latach: „Zawsze lubiłam tworzyć, już w gimnazjum w piątki w miejscowym lumpeksie kupowałam jeansy Levi’s za 1 zł (wtedy było ich mnóstwo), po czym doczepiałam do nich różne dżety, farbowałam, strzępiłam nogawki i sprzedawałam na Szafa.pl”. W końcu przyszedł czas na swoją markę. W 2019 roku powstały pierwsze szkice: „W 35-metrowym mieszkaniu jeszcze w Warszawie zaczęłam odszywać ze znalezioną przez internet krawcową prototypy i zamówiłam 100 pudeł, które towarzyszyły mi do samego otwarcia sklepu, trzy lata później! Dużym impulsem do otwarcia marki był mój pobyt w Paryżu. Miałam już w tym czasie wydziergane ze 20 wersji swetra STORMY i brak odwagi na start. Paryż bardzo zmienił moje postrzeganie mody, miał duży wpływ na styl zarówno mój, jak i marki, która się formowała. To był również czas mojej wielkiej fascynacji Skandynawią, podejściem Skandynawów do wygody, odważnego łączenia wzorów i kolorów. Postanowiłam połączyć te dwa style i stworzyć swoją wersję french-scandi dopasowaną do polskich warunków”.

Wszystkie projekty tworzy Kinga, ale podkreśla, że nic nie powstałoby bez konstruktorki. Inspiracje mogą pojawić się wszędzie, np. w serialach czy na zdjęciach z lat 90. „Czasem zobaczę fajne połączenie kolorów, detal, stylizację i to potrafi mnie zainspirować do stworzenia produktu, dostosowując go do stylu Orage. Tak na przykład powstała sukienka GWYNETH. Zobaczyłam zdjęcie Gwyneth Paltrow na imprezie, w granatowej obcisłej sukience – finalnie sukienka wygląda inaczej, ale pojawił się impuls i można w niej odnaleźć element wspólny – kołnierzyk stójka, który w Orage pojawiał się już w koszuli KYOTO. Inspirują mnie też ludzie – dziewczyny, które uważam za fajne; czasami tworzę projekt z myślą o konkretnej osobie, biorąc pod uwagę jej styl bycia, jej styl ubierania się. Myślę też, że marka cały czas jest w fazie dojrzewania i mam nadzieję, że jej styl będzie się rozwijał razem ze mną. Chciałabym stale poszerzać ofertę Orage, odpowiadać na potrzeby klientek, staram się pytać, rozmawiać, by usłyszeć inne punkty widzenia (bo wiadomo, na swoim produkcie można się mocno zakręcić i nie zauważać wielu rzeczy). 

 

Więcej Orage TU